Moskwa „pręży muskuły” i pokazuje światu, że na Bliskim Wschodzie może atakować bojowników z zasadzie ze wszystkich stron – z Iranu, okrętów na Morzu Kaspijskim, bazy lotniczej w syryjskiej prowincji Latakia i z Morza Śródziemnego.
Rosja zadała potężny cios terrorystom zaledwie kilka dni po tym, jak rosyjskie samoloty rozpoczęły bombardowania z bazy w Iranie. Jednak atak na pozycje bojowników z użyciem pocisków „ Kalibr” – jak pisze amerykańska gazeta – nie zmieni kardynalnie sytuacji.
W tym tygodniu Waszyngton też „pobrzękiwał” bronią. Wysiłki USA skoncentrowały się na tym, by wywrzeć presję na syryjski rząd. Pentagon oświadczył, że wyśle na północny wschód kraju samoloty jako ostrzeżenie dla Damaszku po tym, jak syryjskie myśliwce zaatakowały pozycje Kurdów w mieście Hasaka.