Rosja – pisze Apps – może wykorzystać Olimpiadę w Rio do tego, by odwrócić uwagę społeczności międzynarodowej oraz liderów politycznych i zaskoczyć cały świat. Tym samym Moskwa udowodni i Kijowowi, i Zachodowi, że może działać na swoich granicach zupełnie bezkarnie.
Dziennikarz porównuje obecną sytuację do wojny w Osetii Południowej w 2008 roku. Apps twierdzi, że Rosja w najbliższym czasie zamierza zaostrzyć sytuację w Ukrainie do tego samego poziomu, co kiedyś z Gruzją, a następnie tak samo zaatakować sąsiada. Ale o jaki „atak” chodzi w przypadku, gdy komisja międzynarodowa UE już dawno potwierdziła, iż konflikt w sierpniu 2008 roku sprowokowała Gruzja, autor nie wyjaśnia.
Jednocześnie Ukraina – zdaniem autora – nie powinna liczyć na pomoc NATO. Kraje sojuszu nie staną murem za nią i nie zaangażują się w konflikt zbrojny z Rosją.
Ukraińskie władze mają nadzieję, że 25. rocznica niepodległości kraju pokaże, w jakim stopniu społeczność międzynarodowa wspiera Ukrainę i jest gotowa jej pomóc, ale Moskwa może mieć inne plany, pisze Apps. Chociaż – zaznacza autor — tak naprawdę nie wiadomo, czy Rosja rzeczywiście jest gotowa do ataku i może wykorzystać tę datę do tego, by zademonstrować, że jest najlepsza w jedynej „nieolimpijskiej dyscyplinie sportowej”, a mianowicie wojnie z sąsiadami.