W ciągu minionego lata ton politycznym debatom w Niemczech nadawał nie optymistyczny slogan Angeli Merkel: „damy radę!", a polityk, nazywający siebie „burkofobem" i wzywający mężczyz muzułmanów, aby nie obawiali się brać prysznic na siłowniach, pisze brytyjska gazeta.
„Władza Merkel wydawała się tak stabilna po części dlatego, że liderka Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej nie musiała stawiać czoła wyzwaniom wewnątrz włąsnej partii" — zauważa autor artykułu.
Ale teraz, po upływie roku od momentu, kiedy w Europie rozpoczął się kryzys migracyjny, sytuacja uległa zmianie; liberalna pozycja Merkel w sprawie uchodźców stworzyła pole dla politycznego oponenta w jej jej macierzystej partii.
„Przedstawiamy: Jens Spahn, poseł reprezentujący Steinfurt i Borken, zastępca ministra finansów i, jak zakładają niektórzy komentatorzy, przyszły kanclerz" — pisze The Guardian.
Spahn popiera częściowy zakaz noszenia parandży i otwarcie mówi, że Niemcy nie są odpowiednim krajem dla tych, którzy zmuszają swoje żony do noszenia parandży lub nikabu.
„Powinniśmy dać wyraźny sygnał co do tego, co jest dozwolone a co nie" — mówi Spahn.
36 letni zdeklarowany gej raczej nie wydaje się najbardziej oczywistym kandydatem na to, aby stanąć na czele „powstania konserwatystów" w ramach partii Angeli Merkel. Jednak sam Spahn nie uważa, aby jego życie osobiste mogło być przeszkodą w politycznej karierze. Uważa, że w ciągu ostatnich 10 lat Niemcy stały się bardzo otwartym krajem.
„Ale najbardziej boję się tego, że ta nowa otwartość jest teraz zagrożona — ze strony bardzo konserwatywnej formy islamu i ultraprawicowców, przeciwdziałających imigracji — i że będziemy zmuszeni walczyć ze wszystkich sił, aby tę otwartość zachować" — wyjasnia polityk.
Jednak młody polityk nie krytykuje otwarcie Angeli Merkel. Według niego decyzja kanclerz o otwarciu granicy Niemiec dla fali uchodźców była właściwa.
„Ale powinnismy wcześniej dać do zrozumienia, że to wyjątkowa sytuacja. Nie doceniliśmy siły, z jaką telefony i media społecznościowe mogą wpłynąć na ruch migrantów" — uważa Spahn.