Dziennik cytuje wypowiedź Bernarda Barbiera, dyrektora ds. techniki w DGSE w latach 2006-14 podczas spotkania ze studentami jednej z uczelni w czerwcu.
Wcześniej nie udało się udowodnić USA związku z atakami cybernetycznymi na komputery prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego oraz jego współpracowników. Doszło do nich w 2012 roku między dwiema turami wyborów prezydenckich, kiedy Sarkozy starał się o reelekcję.
Stwierdzono, że użyto złośliwe oprogramowanie, które było podobne do zastosowanego w 2010 roku w ataku cybernetycznym na komputery Komisji Europejskiej. Wówczas przypuszczano, że mogli za tym stać Amerykanie. — Doszedłem do wniosku, że mogły to być tylko Stany Zjednoczone — powiedział Barbier.
— Następca Nicolasa Sarkozy’ego polecił mi, bym poleciał do Stanów Zjednoczonych i ich obsztorcował. Byliśmy pewni, że to oni. Na koniec spotkania ówczesny szef amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego Keith Alexander nie był zadowolony – wspominał były dyrektora ds. techniki w DGSE.