Żeby nie być gołosłowną, moskwiczka załączyła dowód zdjęciowy.
Kobieta twierdzi, że chciała wyjąć z bankomatu 50 tysięcy rubli. 35 tys. od razu oddała swojej znajomej, a resztę zachowała, nie sprawdzała pieniędzy, więc „potworka" zauważyła dopiero na drugi dzień. Banknot sklejono z trzech części, jedna z nich została wycięta ze „stówki". Później okazało się, że w 35 tysiącach, które oddała znajomej, również znalazły się takie „podróbki".
Kobieta zwróciła się do oddziału banku, gdzie sprawdzono banknoty. Przyjęto zgłoszenie, wezwano policję, która zabrała nietypowo wyglądające pieniądze i zobowiązała się w ciągu 15 dni dać odpowiedź poszkodowanej.
„Napisałam o tym na stronie banku na Facebooku, odpowiedzieli mi, że taka sytuacja jest niemożliwa. Rozpisali się na temat procedur sprawdzania banknotów, ich ochraniania, dostarczania do bankomatów itp. Dodali tylko, że jest im przykro w związku z zaistniałą sytuacją" — powiedziała poszkodowana.