Chodzi o szereg krytycznie ważnych czynników, z pomocą których amerykańskie siły powietrzne dowodzą swoimi lotami, w tym samolotów tankujących.
Z punktu widzenia autora "The National Interest" nowa generacja rosyjskich i chińskich pocisków dalekiego zasięgu powietrze-powietrze razem z dobrym myśliwcem może „przeciąć żyły" USA w tym, co się tyczy długoterminowych operacji powietrznych na teatrze działań wojennych w regionie Azji i Pacyfiku oraz w Europie.
Sprawozdawca zwraca uwagę na dwa godne jego zdaniem typy rosyjskich pocisków powietrze-powietrze o dużym zasięgu — KS-172, które produkuje zakład naukowo-produkcyjny Nowator, i R-37M zakładu Wympieł.
Pocisk R-37 został stworzony jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, jego nowa wersja w stanie gotowości bojowej jest zainstalowana na MiG-31. Później w takie pociski zostaną wyposażone T-50, a także Su-35.
Jednocześnie sprawozdawca podkreśla, że na razie nie wiadomo, czy program produkcji takich pocisków zostanie kiedykolwiek zakończony, a pocisk — oddany do użytku. Są informacje, że projekt został odstawiony na bok.
Wspomniał on także o pocisku powietrze-powietrze PL-15, opracowywanym obecnie w Chinach.
„Biorąc pod uwagę całą istniejącą informację, jest w pełni możliwym, że rozmieszczanie przez Rosję i Chiny pocisków powietrze-powietrze dalekiego zasięgu i samolotów bombowych V generacji, będących nośnikami tych pocisków, może stworzyć dla Pentagonu poważny problem. W najbliższych latach zdecydowanie trzeba temu się przyglądać" — podsumowuje Majumdar.