Mówi o tym w wywiadzie dla „Sputnika” ambasador Serbii przy UNESCO i były ambasador Serbii w Watykanie Darko Tanaskovic.
— Na otwarciu wystawy w Paryżu byli również przedstawiciele tych państw, które uznały Kosowo, w tym również i ci, którzy głosowali za przyjęciem Kosowa do UNESCO. Rząd Serbii uważa, że można z nimi ponownie rozpocząć negocjacje. Jakie jest Pańskie ogólne wrażenie z wystawy? Czy takie zainteresowanie nią wskazuje, że jeszcze nie wszystko jest stracone?
— Oczywiście, jeszcze nie wszystko stracone. A dokładniej, nic nie jest stracone. W zeszłym roku udało się zapobiec próbie zrobienia z Kosowa członka UNESCO. Chociaż z drugiej strony, jeśli dalej nie będą podejmowane aktywne kroki w tym planie, to sytuacja może ulec zmianie. W kategoriach geopolitycznych sytuacja już się zmienia, zmieniają się stosunki międzypaństwowe i międzyregionalne, w niektórych krajach zachodzą zmiany polityczne. Wszystko to wpływa na decyzje polityczne. Istota problemu przyjęcia Kosowa do UNESCO dopiero teraz staje się jasna dla niektórych państw. Teraz niektóre kraje myślą w ten sposób: uznanie Kosowa to moment polityczny, polityczna koniunktura, decyzja w danym momencie, a to nie oznacza poparcia dla wszystkich spraw i wszystkich żądań tego quasi-państwa.
— Media twierdziły, że w ciągu roku papież Franciszek może odwiedzić Belgrad i Prisztinę, a prezydent Kosowa Hashim Thaci przekonuje, że papież powiadomił go o „zamiarze odwiedzenia Kosowa i uznania nowej rzeczywistości na Bałkanach”. Co z tego wszystkiego jest prawdą? Czy to może być jedynie odpowiedzią na nowy wzrost aktywności dyplomatycznej Serbii, która stara się utrzymać nasze świątynie? Czy też to wszystko to manipulacje Prisztiny?
— To ostatnie to najbardziej dokładna ocena tego, co się dzieje już od dłuższego czasu. Tym wszystkim, którzy poważnie odnoszą się do najnowszych oświadczeń Thaci, poleciłbym trochę cofnąć się, przypomnieć sobie wszystkie oświadczenia, które on wcześniej złożył. Ile razy oni rzekomo zapraszali papieża do Kosowa i ile razy informowano, że jest on gotów uznać rzeczywistość i wkrótce tam się pojawi. O ile mi wiadomo głowa Kościoła rzymskokatolickiego przyjmuje przedstawicieli spornych terytoriów, ale nie oficjalnie, lecz prywatnie (Tanaskovic ma na myśli czerwcową wizytę Hashima Thaciego w Watykanie, gdzie został przyjęty przez papieża. — red.).
— Niektóre media mówią, że Hashim Thaçi jest gotowy zapłacić dziesięć milionów euro za to, aby Watykan uznał Kosowo. Wielu nawet twierdzi, że za tę kwotę można przekupić najbliższych współpracowników papieża Franciszka. Co Pan sądzi na ten temat?
— Nie powiedziałbym, że ci, którzy rozpowszechniają takie informacje, tym samym pomagaliby Kosowu na drodze do międzynarodowego uznania. Ponieważ wszystko to jest bardzo obraźliwe dla Stolicy Apostolskiej i Watykanu. Nie chciałbym komentować tego typu spekulacji…
Jeśli papież przyjedzie do Prisztiny w przyszłym roku, czy będzie to swojego rodzaju uznanie polityki albańskich funkcjonariuszy w Prisztinie? Nie jestem upoważniony do komentowania tego, ale czysto hipotetycznie, nawet jeśli przy pewnych okolicznościach (w co poważnie wątpię) papież odwiedziłby Kosowo i Metohiję, które z punktu widzenia prawa międzynarodowego są częścią Serbii, to nie oznaczałoby to, że Watykan uznał, czy uznaje niepodległość Kosowa i Metohiji.