Negatywną tendencję zaobserwowano też wśród żołnierzy z poszczególnych jednostek bojowych uczestniczących w operacjach: jeśli 15 lat temu ten problem dotyczył jedynie 1%, to dziś już 6,6%.
Jak pisze „Military Times”, nie jest jasne, dlaczego amerykańscy żołnierze „nabierają wagi”.
Podano kilka przyczyn. Być może po 15 latach działań zbrojnych w armii USA zwraca się mniej uwagi na ćwiczenia fizyczne. Inny powód – uzależnione od gier komputerowych i portali społecznościowych pokolenie pierwszej dekady XXI wieku nie jest gotowe do trudów i wyrzeczeń, jakie pociąga za sobą służba wojskowa.
— Ale pewne jest jedno: nasza armia nigdy nie była tak gruba jak dziś – pisze gazeta. I podkreśla, że sytuacja nadal się pogarsza.
Gazeta „The Times” poprosiła o komentarz sierżanta Johna Troxela. Jego zdaniem otyli żołnierze wystawiają na dodatkowe ryzyko swoich towarzyszy broni.
Zasugerował też, że przedłużające się amerykańskie operacje na Bliskim Wschodzie jedynie pogorszyły sytuację.
– W latach 90. byliśmy zwolennikami kultury biegania. Po atakach terrorystycznych z 11 września i po rozpoczęciu naszych operacji w Iraku i Afganistanie, moim zdaniem, stajemy się coraz bardziej powolni – ocenił Troxel.
Sierżant uważa, że dane Pentagonu nie świadczą o otyłości wśród żołnierzy, ale o przyroście masy mięśniowej. Jak twierdzi, wojskowi rzadziej biegają, a częściej przemieszczają się po nierównym terenie z dużym obciążeniem. Dlatego obecnie przypominają „umięśnionych futbolistów”.