Reakcja Syrii
Syryjskie władze wysłały dwa listy do Rady Bezpieczeństwa ONZ z żądaniem potępienia nalotów międzynarodowej koalicji na pozycje armii rządowej.
Opozycja też wyraziła niezadowolenie z działań koalicji. Doradca opozycyjnego Wysokiego Komitetu Negocjacyjnego Syrii Yahya Aridi wyraził zaniepokojenie, że naloty USA mogą wykorzystać bojownicy Państwa Islamskiego, aby umocnić swoje pozycje.
Z kolei przedstawiciel opozycyjnej grupy Hmeimim Mais Krydee wyraził przekonanie, że „ludzie, którzy zginęli, to obywatele Syrii. Płynęła w nich ta sama krew, co i w moich. Oznacza to, że USA strzelają do naszych ludzi”. Według jego słów, naloty koalicji na armię syryjską nie są zaskoczeniem, bo Waszyngton nie traktuje poważnie walki z terroryzmem w Syrii.
Reakcja Rosji
Zdaniem wiceprzewodniczącego Komisji ds. Obrony Dumy Państwowej Andrieja Krasowa, Amerykanie udowodnili, że nie zamierzają walczyć z międzynarodowym terroryzmem.
Tymczasem rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa jeszcze dobitniej wypowiedziała się na ta temat wczorajszego incydentu. Jej zdaniem, naloty na oddziały al-Asada świadczą o tym, że Biały Dom „broni PI”.
Siergiej Gawriłow, deputowany Dumy Państwowej, uważa, że działania USA są dowodem na to, iż Waszyngton rezygnuje z wypracowanych wcześniej z Moskwą porozumień, co daje Rosji podstawy do wsparcia roszczeń rządu Syrii o wycofanie obcych wojsk z terytorium kraju.
Reakcja USA
Pentagon złożył wyrazy współczucia z powodu śmierci syryjskich żołnierzy. Twierdzi jednak, że uprzedził Rosjan o bombardowaniach i nie usłyszał sprzeciwu w odpowiedzi. – Nadal ustalamy fakty. Jeśli przez pomyłkę zbombardowaliśmy pozycje armii syryjskiej, żałujemy tego. Zwłaszcza tego, że zginęli ludzie – powiedział przedstawiciel Pentagonu.
Rzecznik administracji amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy też włożył wyrazy współczucia w imieniu USA w związku z „niezamierzonymi ofiarami”. Zostały ona przekazane za pośrednictwem strony rosyjskiej.