O tym niezwykłym znalezisku w rozmowie z radiem Sputnik opowiedział pracownik administracji miasta Złocieniec Sebastian Kuropatnicki.
— Dotarła do nas wiadomość, że archeolodzy otworzyli kapsułę czasu, która znajduje się teraz w Muzeum Narodowym w Szczecinie. Kapsuła pochodzi ze Złocieńca, z waszego miasta. Jak natrafiono na to ciekawe znalezisko i od czego się wszystko zaczęło?
— Informacje o tym znalezisku, pierwsze, które ja mam, pojawiły się już w 1997 roku. Możemy takie informacje przeczytać w książce Rolfa Sawinskiego, który opisuje dzieje tego byłego niechlubnego ośrodka Ordensburg. Tam, w tej książce, jest zawarta dokumentacja, zdjęcia, które przedstawiają moment włożenia tej kapsuły pod fundamenty tej ogromnej wieży ciśnień.
Jednak podjęliśmy działania i zaczęliśmy od załatwienia wszelkich formalności. Najbardziej zainspirowało nas do tego to, że w dokumentach było opisane, że w kapsule znajduje się film z uroczystości, które miały miejsce w Złocieńcu w 1933 roku. To były uroczystości z dużą pompą, było to 600-lecie nadania praw miejskich miastu Złocieniec. I ten film miał się znajdować w tej kapsule. Mówię miał, ponieważ po otwarciu okazało się, że go nie ma.
Tak że to była nasza inspiracja do wyjęcia tej kapsuły. Chcieliśmy zobaczyć, jak wyglądał Złocieniec te 82 lata temu. Bardzo na to liczyliśmy. Jednak, jak już mówiłem wcześniej, po otwarciu kapsuły okazało się, że nie było filmu, ale znowuż były inne rzeczy i dokumenty. Tak pokrótce to wyglądało.
— Co zawiera ta tajemnicza kapsuła czasu, jakie przedmioty, i jak duże jest to znalezisko?
— Przede wszystkim naszą uwagę przykuł fakt… Wyjęliśmy papierowy list napisany odręcznie, ołówkiem kopiowym. List był na dwóch kartkach papieru, na czterech stronach papieru w kratkę. I zastanowiło nas, co to jest. Okazało się, że jest to list, a w zasadzie odpis listu, przepisany ołówkiem. Był on pisany, jak mówi Jarosław Leszczołowski, który nam bardzo pomaga (autor książek i publikacji o Złocieńcu i regionie), czcionką „ręcznym gotykiem niemieckim”, czyli tak zwaną kurentą.
— Czy wydobyto z kapsuły czasu np. zabytkowe monety, archiwalne niemieckie gazety, zdjęcia?
— Tak, oczywiście. Wyjęliśmy monety będące w obiegu w tamtych czasach, w 1934 roku. To są nominały od 1 szylinga do 5 marek. Są też monety srebrne. Były zdjęcia Złocieńca, były zdjęcia z lotu ptaka, pokazujące nasz Złocieniec.
— To znalezisko jest orędziem nie tylko ze starych czasów, ale i z innego państwa, które w 1939 roku rozpętało II wojnę światową. W czym, Pana zdaniem, tkwi jego znaczenie, znaczenie tego orędzia dla mieszkańców Złocieńca, dla Polaków, w ogóle dla nas wszystkich?
— Ciężko to wyrazić słowami. To był w ogóle początek planów wojny i tego wszystkiego… Tworzono ośrodki, szkolono kadry NSDAP. Dla nas to był w zasadzie początek tego zła, które później na nas spadło w 1939 roku. Ja nie jestem z zawodu historykiem, ale dla mnie, z mojego punktu widzenia jest to ośrodek, w którym produkowano, powiem wprost, morderców.