Według USA ataku mogły dokonać albo wojska rządowe, albo Siły Powietrzno-Kosmiczne Rosji. Przy tym Waszyngton „w każdym przypadku” uważa, że odpowiedzialność za atak ponosi Moskwa.
Zarzuty pod adresem Damaszku czy Moskwy o naloty na konwój humanitarny rzecznik prezydenta Rosji Dmitrij Pieskow wcześniej nazwał nieuzasadnionymi.
Rosyjscy wojskowi po przestudiowaniu zdjęć z miejsca zdarzenia nie znaleźli oznak trafienia pocisków w kolumnę. Na nagraniu są tylko ślady pożaru, który zbiegł się z rozpoczęciem ofensywy na Aleppo bojowników grupy terrorystycznej „Dżabhat an-Nusra” (zakazana w Rosji).
Moskwa wielokrotnie podkreślała, że przy wyborze celów nalotów w Syrii dokładnie analizuje napływające dane wywiadowcze. Wcześniejsze oskarżenia, że rzekomo samoloty Sił Powietrzno-Kosmicznych bombardują obiekty cywilne, również nigdy nie znalazły żadnego potwierdzenia.