Przypomniał, że Kijów do tej pory nie podał do wiadomości publicznej danych o lokalizacji swoich systemów rakietowych Buk w dniu katastrofy MH17, ani też nagrań rozmów dyspozytorów.
Deputowany Rady Najwyższej 3-7 kadencji, członek prezydium Sojuszu Lewicy Ołeksandr Gołub uważa, że oficjalny Kijów od samego początku nie był zainteresowany obiektywnym śledztwem w sprawie katastrofy Boeinga.
„Danych nie ujawniają również USA, które w tej sytuacji stanęły po stronie oficjalnego Kijowa. Wydawać by się mogło, że skoro mają niezbite dowody potwierdzające ukraińską wersję, to czemu nie podadzą faktów i dokumentów. Jednak USA się na to nie zdecydowały" — powiedział były deputowany Rady.
Według niego, prowadzące śledztwo państwa zajmują niewyraźne stanowisko. Mają jeden cel — przeciągnąć śledztwo.
„Czytając informacje w internecie i mediach, widzę obecnie jedynie próby Rosji rozszerzyć w jakiś sposób śledztwo. Podczas gdy inne państwa zajmują niejasne stanowisko. Moim zdaniem, dzieję się to dlatego, że rezultaty śledztwa prowadzą nie do tych wniosków, na które liczyli zakulisowi lalkarze. Nie wiem, czy mają wystarczające możliwości, aby zmienić przebieg śledztwa i zapewnić rezultat, na którym im zależy, ale przeciągać je obecnie nie są w stanie. Wygląda na to, że kroczą tą właśnie drogą. Nie wykluczam, że historia z katastrofą samolotu może stać się tajemnicą poliszynela, która oficjalnie zostanie odkryta po kilkudziesięciu latach" — uważa były deputowany Rady.
Twierdzi jednak, że sytuacja może się zmienić po przyjściu nowej administracji Białego Domu.