Według niego Warszawa, poza rosyjskim surowcem, chce mieć jeszcze co najmniej dwa źródła dostaw gazu ziemnego. Mowa o skroplonym gazie z terminalu w Świnoujściu i błękitnym paliwie z norweskiego szelfu, które rzekomo powinno trafiać do kraju z Danii za pośrednictwem gazociągu Baltic Pipe.
Z tymi pytaniami radio Sputnik zwróciło się do dyrektora Narodowego Instytutu Energetyki, redaktora naczelnego magazynu korporacyjnego „Gazprom” Siergieja Prawosudowa:
— Prawdopodobnie to pytanie warto by było zadać nie mnie, a stronie polskiej. Wszyscy wiedzą, że próby Polski znalezienia tańszego gazu od rosyjskiego zakończyły się niepowodzeniem. Wybudowany do odbioru skroplonego gazu ziemnego terminal w Świnoujściu, a także podpisany z Katarem kontrakt na odbiór gazu sami Polacy uznają za nieopłacalne. Cena błękitnego paliwa okazała się znacznie wyższa od rosyjskiego. Przez długi czas Polska w ogóle nie kupowała katarskiego gazu i płaciła Katarowi karę umowną. Wychodziło taniej niż zakup tego surowca. Nie należy oczekiwać, że jakieś duże ilości taniego gazu w postaci skroplonej popłyną skądkolwiek do Polski. LNG co do zasady jest droższy od gazu rurociągowego. Oczekiwać na to, że jakaś firma, która znajdzie się w sytuacji bez wyjścia, zacznie sprzedawać gaz ze zniżką — takie przypadki są rzadkie i wyjątkowe. Jeśli Polska chce przepłacać za ten gaz, to jest jej prawo. Jeśli Polska jest gotowa zapłacić więcej, to sprzedawca zawsze się znajdzie. Ale czy Ukraina będzie chciała płacić więcej? To jest pytanie, ponieważ Ukraina na zakup gazu najczęściej bierze kredyt od Europy, od Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Jeśli Polska jest gotowa udzielić Ukrainie pożyczki i odsprzedać drogi gaz, to taki wariant teoretycznie jest możliwy.
— Dyskusje na temat budowy gazociągu do transportu norweskiego gazu są prowadzone od dawna, co najmniej od piętnastu lat. O ile mi wiadomo, Polska kupuje pewną ilość w Niemczech. Tam w rurze może być także norweski gaz, po prostu nikt nie prosi go o paszport. W Niemczech jest i norweski, i rosyjski, i holenderski gaz. Ale jeśli ktoś daje pieniądze na budowę dodatkowego gazociągu, co także jest teoretycznie możliwe, to nawet wtedy gaz nie będzie tańszy, będzie trzeba za niego płacić po regularnej cenie norweskiego gazu. Problem polega na tym, że produkcja gazu w Norwegii nie będzie rosła. I Norwegowie o tym otwarcie mówią. Oni nie mają wielkich planów w kwestii zwiększania wydobycia gazu, ponieważ baza surowcowa nie pozwala im na to. Wręcz przeciwnie, złoża zaczęły wyczerpywać się i oczekuje się spadku produkcji gazu. Jest to nieuchronne. I nawet jeśli ktoś da pieniądze na budowę nowego gazociągu, wtedy część tego gazu trafi do Polski, a do Niemiec gaz z Norwegii będzie trafiał w mniejszych ilościach. A to oznacza, że Niemcy będą zmuszone do kupowania gazu z innych źródeł, w tym także z Rosji. Więc sytuacja niewiele się zmieni, powiedział na zakończenie Siergiej Prawosudow.