Zresztą, jeśli chodzi o wyżej wspomniane zagrożenia hybrydowe, to odpowiedź przychodzi na myśl sama przez się: to nienawiść do Rosji, dezaprobata dla jej polityki, przede wszystkim wobec Ukrainy. O tym i innych tematach spotkania korespondentka radia Sputnik Irina Czajko rozmawiała z publicystą z Krakowa Bohdanem Piętką.
— Czego Pan oczekuje od spotkania szefów MSZ krajów Europy Środkowej i Południowo-Wschodniej oraz przedstawicielki unijnej dyplomacji Federici Mogherini ?
— To spotkanie ma być poświęcone między innymi rozwiązywaniu problemów związanych z nielegalną imigracją. Mam do tego sceptyczne podejście. Polskie władze same tworzą problemy z nielegalną imigracją z Ukrainy. W zasadzie, jest ona legalna, bo Ukraińcy są bardzo chętnie przyjmowani przez państwo polskie. Jednak uważam, że ta imigracja może stworzyć problemy, przy tym równie groźne, jak imigracja z Azji i Afryki do Europy Zachodniej, łącznie z terroryzmem.
— Co oznacza w tym wypadku termin zagrożenia hybrydowe?
— To jest termin wieloznaczny. Sądzę, że chodzi o tzw. konflikt rosyjsko-ukraiński, sytuację, z którą mamy do czynienia na Donbasie. Czyli pod pojęciem hybrydowych zagrożeń rozumie się to, co oficjalna propaganda określa mianem agresji rosyjskiej na Ukrainie.
— Dla kogo korzystny jest wzrost rusofobicznych nastrojów w Polsce i w tej części Europy — Środkowej i Południowo-Wschodniej? I co Pan myśli o znaczeniu często wspominanej ostatnio koncepcji Giedroycia?
— Wzrost nastojów rusofobicznych nie jest korzystny dla Polski i społeczeństwa polskiego. Zmiany polityczne, jakie są spodziewane po objęciu prezydentury przez Donalda Trumpa a także po wyborach prezydenckich we Francji, czy w przyszłym roku po wyborach parlamentarnych w Niemczech i innych krajach, prawdopodobnie doprowadzą w bliższej lub dalszej perspektywie do deeskalacji stosunków Zachodu z Rosją. Dojdzie do jakiegoś porozumienia w sprawie Ukrainy, rozwiązania konfliktu we wschodniej Ukrainie.
— Jaka jest Pana wizja relacji polsko-rosyjskich? Do czego mogą doprowadzić rusofobiczne nastroje w Polsce?
— Rusofobiczne nastroje, to są nastroje klasy politycznej i w mediach. Jestem przekonany, że na pewno nie dominują one w społeczeństwie polskim, bo pod tym względem opinie w społeczeństwie są zróżnicowane. Do czego może doprowadzić rusofobiczna polityka? W bliższej lub dalszej perspektywie do izolacji politycznej Polski, ponieważ Stany Zjednoczone i Zachód będą zmierzały do jakiejś próby deeskalacji stosunków z Rosją na tle konfliktu ukraińskiego. A ta izolacja polskiej polityki już jest widoczna, przykładem może być chociażby wizyta prezydenta Dudy w Kijowie 24 sierpnia podczas obchodów rocznicy Niepodległości Ukrainy. On był jedynym prezydentem, który tym przyjechał. Już nawet to pokazuje, że na tym kierunku ukraińskim Polska jest odizolowana, że Zachód już się wycofuje z poparcia Ukrainy, a Polska wciąż w tym tkwi.