Jak poinformowało źródło, komisja skłania się ku temu, że to czynnik ludzki doprowadził do katastrofy. Według „Kommiersanta” specjaliści ustalili, że odchylenie od osi lądowania myśliwca przekraczało prawie pół metra od maksymalnie dopuszczalnego – 4,7 m zamiast 4,2.
Lina aerofiniszera mogła pęknąć z powodu niedopatrzenia w trakcie produkcji, ale tę wersję odrzuca producent, czyli Zakład Proletarski. Jego przedstawiciel twierdzi, że liny, które zamontowano na Admirale Kuzniecowie, poddano całemu cyklowi testów, w tym na pękanie.
Ponadto źródło związane z Głównym Sztabem Marynarki Wojennej i top menadżer z przedsiębiorstwa przemysłu lotniczego poinformowali dziennik, że wyniki badania materiałów obiektywnej kontroli pozwoliły na odtworzenie pełnego obrazu zdarzenia. Według jednego z rozmówców początkowo lądowanie odbywało się planowo: kierownik lotów, który znajdował się na stanowisku dowodzenia i kontroli lotów na okręcie, pozwolił pilotowi na lądowanie, po czym przystąpił on do wykonania manewru.
— Doniesienia gazety „Kommiersant” o rzekomych „wstępnych” wnioskach komisji badającej przyczyny katastrofy myśliwca Su-33 absolutnie nie zgadzają się z rzeczywistością. Komisja nadal skrupulatnie pracuje i o żadnych „wstępnych” wnioskach do zakończenia śledztwa nie informowała – podkreślił rosyjski resort obrony.
Ponadto zaznacza się, że gazeta „nie zwróciła się do rzecznika Ministerstwa Obrony Rosji o komentarz”.
14 listopada podczas lądowania na pokładzie Admirała Kuzniecowa doszło z kolei do awarii myśliwca MiG-29, który wykonywał lot szkoleniowy. Z powodu problemów technicznych samolot rozbił się w odległości kilku kilometrów od okrętu. Pilota, który zdołał się katapultować, odnaleźli ratownicy.