— Jeśli będziemy w stanie w ramach postępowania w sprawie kupna-sprzedaży gazu udowodnić naszą pozycję, będzie to oznaczać spadek ceny gazu dla Ukrainy w porównaniu z tą, która obowiązuje teraz, będzie to dotyczyć wszystkich — powiedział Kobolew na antenie programu „Lewy brzeg” na ukraińskim kanale „24”, odpowiadając na pytanie, jaki wpływ będzie miała decyzja Sztokholmu w sprawie Naftogazu przeciwko Gazpromowi dla każdego obywatela Ukrainy.
Koszt tysiąca metrów sześciennych „błękitnego paliwa” dla ludności z 725 hrywien (28 dolarów) w 2013 roku wzrósł do 6,879 tysięcy (266 dolarów) w 2016 roku.
W przypadku przegranej w arbitrażu w Sztokholmie z powództwa Gazpromu Naftogaz będzie musiał zapłacić rosyjskiej spółce 38 miliardów dolarów.
— W przypadku przegranej w pierwszym powództwie (w sprawie kontraktu na dostawę gazu — red.), na przykład, jeśli Gazpromowi uda się udowodnić, że na podstawie przepisu „bierz lub płać” Naftogaz powinien zrekompensować tę kwotę, suma 38 miliardów dolarów będzie nie do udźwignięcia dla spółki” — powiedział Kobolew, dodając, że w tym przypadku Naftogaz ma „plan B”, ale odmówił on podania jego szczegółów.
Gazprom domaga się od ukraińskiego kontrahenta zapłacenia za rzeczywiste dostawy gazu, w tym z uwzględnieniem przewidzianej w umowie zasady „bierz lub płać”. Roszczenia Naftogazu dotyczą problemu „wirtualnego rewersu” i spadku objętości tranzytu gazu do Europy.
Naftogaz ocenił sumę swoich roszczeń na ponad 28 miliardów dolarów, a wysokość roszczenia Gazpromu na prawie 39 miliardów dolarów.