— Nie da się zapewnić 100-procentowe bezpieczeństwo na świątecznych jarmarkach — wyjaśnia Tophofen, który stoi na czele niemieckiego Instytutu Zapobiegania Kryzysom (IFTUS).
— Obecny terroryzm jest elastyczny i otwarty na zmiany. Gdyby terrorysta nie wjechał ciężarówką w tłum na placu rynkowym, terroryści lub konkretny przestępca na pewno znaleźliby inne sposoby na zorganizowanie masakry.
— Mądry człowiek po szkodzie — mówi Tophofen — a do tego zawsze wydarza się to, co jest korzystne tylko dla terrorystów. Zaczyna się orgia wzajemnych oskarżeń politycznych, której uczestnicy stawiają sobie nawzajem oraz policji zarzuty o niewystarczające bezpieczeństwo na jarmarku — ostrzega ekspert. — Taką dyskusję uważam za kontrproduktywną.
Wann schlägt der deutsche Rechtsstaat zurück? Wann hört diese verfluchte Heuchelei endlich auf? Es sind Merkels Tote!#Nizza#Berlin
— Marcus Pretzell (@MarcusPretzell) 19 декабря 2016 г.
Tekst wpisu na Twitterze: Kiedy niemieckie państwo prawa zada odwetowy cios? Kiedy już wreszcie skończy się ta przeklęta hipokryzja? Te ofiary są na sumieniu Merkel!
Odnosząc się do komentarzu polityka partii Alternatywa dla Niemiec Marcusa Pretzella, że ofiary łzamachu w Berlinie są na sumieniu Angeli Merkel, Tophofen powiedział:
Według Tophovena zapewnienie 100-procentowego bezpieczeństwa na jarmarkach bożonarodzeniowych i innych dużych wydarzeniach jest niemożliwe.
— Oczywiście można w niektórych miejscach zwiększyć obecność policji. Można także postawić przed wejściem do jarmarku słupki i barierki blokujące. Na pewno częściowo odstraszy to potencjalnego przestępcę. Jednak zapewnienie 100-procentowego bezpieczeństwa na świątecznym jarmarku, tak samo jak na innych obiektach w dużych miastach, jest niemożliwe.