Zapowiedziano, że przesłuchani zostaną zarówno przedstawiciele administracji Baracka Obamy, jak i administracji prezydenta elekta Donalda Trumpa.
W upublicznionym 6 stycznia raporcie amerykańskie służby wywiadowcze twierdzą, że to rosyjskie władze zleciły przeprowadzenie kampanii, która miała pomóc Donaldowi Trumpowi w wygraniu wyborów prezydenckich w USA. Z dokumentu wynika, że Kreml zdecydowanie wolał widzieć w Białym Domu kandydata Republikanów.
Skradzione z komputerów Demokratów materiały zostały opublikowane m.in. przez demaskatorski portal WikiLeaks. Rosja stanowczo zaprzeczała, aby w jakikolwiek sposób usiłowała wpłynąć na wynik wyborów prezydenckich w USA. Założyciel portalu WikiLeaks Julian Assange też zaprzeczył, by Moskwa była źródłem tych materiałów.