Zasugerowała, że wiele zrobiłby dla pieniędzy: "Gdy będzie grzecznie robił, co trzeba, to mu się spłaci trochę długów. A jeśli nie, wierzyciele będą długi ściągać w trybie pilnym. Za KOD musi stać jakaś siła. Sam by tego nie wymyślił" — powiedziała dziennikarzom. — "Po stronie PO wszystkie twarze zostały skompromitowane i musieli sięgnąć po kogoś świeżego. Z każdego można zrobić lidera, jeżeli zainwestuje się dużo pieniędzy. Pamiętacie karierę Andrzeja Leppera, człowieka odpowiednio wspomaganego, który dzięki jakimś swoim talentom te 10-11 proc. zgromadził i wszedł do parlamentu? KOD więcej na pewno nie udałoby się zgromadzić, ale to wystarczyłoby, by bruździć".
Zwłaszcza, że jeden z założycieli KOD, Jacek Parol, przyznał, że usługi informatyczne, za które Kijowski pobierał tak wysokie wynagrodzenie, od czerwca 2016 pełnił w czynie społecznym Jerzy Pogorzelski, przyjaciel Parola. Miał robić to zupełnie za darmo. Parol pokazał nawet dokument zarządu KOD, w którym to Pogorzelski dostaje zlecenie na obsługę IT. Wyraził nadzieję, że "prawdziwemu" informatykowi uda się odzyska pieniądze, które mu się należały, a które popłynęły do lidera.