Pewien starszy mieszkaniec miasta powiedział, że widok czołgów zmierzających na wschód „przeraził go" i przypomniał mu dzieciństwo, kiedy kolumny Wehrmachtu posuwały się w stronę zachodniej granicy ZSRR. Uważa on ponadto, że strach Warszawy przed Moskwą jest „wyraźnie przesadzony".
Nie wierzę w to, że Rosja może napaść na Polskę — powiedział w rozmowie z dziennikarzem.
Kolejny zapytany o zdanie mieszkaniec stwierdził, że Niemcy nawet nie próbują szukać dialogu z Rosją, a zwiększanie obecności wojskowej przy rosyjskich granicach jest „prowokacją".
Jeszcze jeden mieszkaniec tego miasta zażądał, żeby „tak zwani przyjaciele" Niemiec „wynieśli się". Martwi go, że amerykańskie czołgi będą stacjonowały w odległości 100 km od niemieckiej granicy.
„Nie wiem, jak długo Putin będzie to wszystko po prostu obserwował. My powinniśmy rozwijać przyjacielski dialog. Nie potrzebujemy konfrontacji" — powiedział w rozmowie z lokalną radiostacją.