„Głównym celem jest opracowanie rakiety dalekiego zasięgu wyposażonej w tzw. rój bezzałogowych systemów latających. Nowa rakieta pozwoli wydatnie zwiększyć zakres zastosowania rakiet ze standardową głowicą bojową" — czytamy w komunikacie departamentu obrony Stanów Zjednoczonych.
Potencjalnym celem nowej broni mogą stać się czołgi, armaty dużego kalibru, samochody pancerne czy też składy z amunicją. Zdaniem amerykańskiego resortu obrony, broń będzie mogła być także wykorzystana do celów cywilnych, w razie konieczności likwidacji jakiegoś obiektu niebezpiecznego dla człowieka.
„Bezzałogowe statki powietrzne przedstawiają dziś poważne zagrożenie nie tylko dla systemów obrony przeciwlotniczej, ale tez dla wojsk jako takich. I nie tylko dla wojsk, ale też dla obiektów przemysłowych, instytucji państwowych czy jeszcze obiektów energetycznych. Amerykańskie uderzeniowe bezzałogowce są dziś wykorzystywane, poza wszelkimi międzynarodowymi ramami, w Afganistanie, Pakistanie, Somalii, Syrii, Iraku i w wielu innych krajach. Oficjalnie USA nie są w stanie wojny z tymi krajami, a jednak uważają za konieczne atakować niektóre obiekty" — powiedział w rozmowie z Pravda.ru Wiktor Murachowski, przewodniczący Komisji Wojskowo-Przemysłowej przy rosyjskim rządzie.
Typowe środki systemu obrony przeciwlotniczej radzą sobie z trudem z tego rodzaju bronią. Do walki z chmarą dronów potrzebna jest broń, która będzie oddziaływać na bezzałogowce na zupełnie innym poziomie. Tradycyjne środki rażenia (broń strzelecka, systemy obrony przeciwlotniczej) są tutaj bezsilne.
W Rosji taka broń została już opracowana: choć nie likwiduje dronów fizycznie i nie stwarza im przeszkód, to zakłóca pracę radioelektronicznych systemów pokładowych, przekształcając drona w bezużyteczny kawałek metalu lub plastiku. „Nasze systemy zwyczajnie nie pozwolą chmarze robotów dolecieć do ich miejsca przeznaczenia" — powiedział dyrektor generalny Połączonej Korporacji Budowy Aparatury (OPK) Aleksander Jakunin.