Dla ukraińskich polityków inauguracja Donalda Trumpa była „jarmarkiem próżności” — do Waszyngtonu pojechał potężny i bardzo reprezentacyjny desant polityków. Przez cały weekend w Internecie dzielili się zdjęciami z imprezy i chwalili się „wysokim” poziomem kontaktów w nową administracją.
Jak kontynuuje publikacja, wraz z nadejściem Trumpa stosunek do Ukrainy zaczął się zmieniać.
„Dla Poroszenki, według moich danych, szukają już zastępstwa, prowadzone są castingi — ale do tej pory nie znaleziono takiego kandydata. Jeśli taki pojawi się, zaczną go promować — i będzie to oczywiste” — powiedział „Wiestiom” politolog Nikołaj Spiridonow.
Dlatego też na „rynku” usług lobbingowych panuje ożywienie. Tak naprawdę kontakty udało się naprawić tylko kilku osobom. Od źródeł „Wiesti” dowiedziały się o prowadzeniu negocjacji z Walentinem Naliwajczenką po linii zwierzchników resortu siłowego bliskich Partii Republikańskiej. Obecny sojusznik Tymoszenki poleciał do Waszyngtonu już na początku grudnia i wrócił z tezami o tym, że USA chcą od Ukrainy „konkretów” w sprawach antykorupcyjnych.
Oficjalne kontakty poprzez ambasadę również miały miejsce — ambasador Ukrainy w Waszyngtonie Walerij Czałyj powiedział, że już zdążył porozmawiać z Trumpem, „aby kwestia Ukrainy nie pozostała poza jego uwagą”. Sama rozmowa, według Czałyja, odbyła się podczas przedinauguracyjnych wydarzeń.
„Ogólnie rzecz biorąc Trump będzie zainteresowany rewizją stosunków z ukraińskimi elitami, ponieważ dla niego polityka Poroszenki będzie nie do zaakceptowania. Jednak wątpliwe jest, aby postawił on na Saakaszwiliego” — uważa politolog Rusłan Bortnik.
Eksperci uważają, że „kwestii ukraińska” w administracji Trumpa zostanie poruszona w kwietniu-maju. „Będziemy musieli poczekać na utworzenie Rady Polityki Zagranicznej. A nasz kierunek będzie rozpatrywany tylko kompleksowo, przez pryzmat relacji z Rosją” — uważa politolog Kost Bondarenko.
Jego kolega Wołodymyr Fesenko potwierdził, że negocjacje wkrótce się rozpoczną: „Może będą one nawet udane, ale restartu stosunków próbowali i Obama z Putinem, i Bush, nie wspominając już o Clintonie. Czym to wszystko skończyło się dla Ukrainy, trudno powiedzieć — jest mało prawdopodobne, aby były to ustępstwa Rosji, w końcu Trump chce «wielkiej Ameryki», a nie przyjaźni z Putinem”.