„Zawsze uważałem, że z Rosją powinniśmy być partnerami" — powiedział kandydat na prezydenta Francji Jean-Luc Mélenchon. Według niego antyrosyjskie sankcje poważnie zaszkodziły europejskiej gospodarce, a nie amerykańskiej. Europejczykom często mówi się, że muszą się bronić — ale przed kim?— zadaje pytanie polityk. Brexit pokazał, jaki kryzys rozrywa Europę na części i jako strategię zjednoczenia proponuje się Europejczykom politykę walki — ubolewa Mélenchon.
Jednak na wschodzie Europy „słychać tupot kozaków (wojskowych — red.)" i Francja staje się zależna od jakichś prawdopodobnych prowokacji. „Ale broń i ekwipunek przywożą sami Amerykanie" — oburza się polityk.
Albo zmieniamy Europę, albo wychodzimy — oświadczył Mélenchon w wywiadzie.
Francuski polityk uważa ponadto, że również nowy prezydent USA jest niebezpieczny dla całego świata. Według niego Rosja nie jest w stanie zagrozić Stanom Zjednoczonym ani pod względem gospodarczym, ani wojskowym, a najważniejszym zagrożeniem dla Waszyngtonu są Chiny. Właśnie dlatego Trump próbuje pozyskać sobie sojuszników, w tym także Rosję, przeciwko Chinom, a Francja powinna trzymać się z daleka od jego manewrów — powiedział Jean-Luc Mélenchon w wywiadzie dla Le Parisien.