Od 2014 roku Bundeswehra dostarcza wycofany sprzęt wojskowy jednostkom kurdyjskich Peszmergów w północnym Iraku. Sprzęt ten powinien być wykorzystywany w działaniach bojowych przeciwko Państwu Islamskiemu. Jednak, jak pokazują ostatnie dochodzenia wytwórni radiowo-telewizyjnych NDR i WDR, broń z zapasów Bundeswehry jest sprzedawana na odpowiednich rynkach, a tym samym wpada, między innymi, w ręce PI.
Rząd Niemiec na ogół nie ma pojęcia, gdzie tak właściwie trafia jego broń, która jest przeznaczona na eksport. Moje badania, oparte na materiale z wielu krajów i podróżach do obszarów kryzysowych i stref działań wojennych w ciągu ostatnich 30 lat, zupełnie jednoznacznie wskazują, że broń przemieszcza się. Ona nie pozostaje tam, gdzie jest dostarczana.
Niemniej jednak Bundeswehra dostarczyła już jednostkom kurdyjskich Peszmergów 2400 ton broni i amunicji oraz przeprowadziła szkolenia dla Kurdów w zakresie obsługi dostarczanej broni. Grässlin podkreśla, że tym samym Niemcy naruszają wprowadzone przez ONZ embargo na dostawy broni.
„Najbardziej interesujące jest to, że rząd federalny w przypadku tej misji szkoleniowej, związanej z dostawami broni, narusza kilka ustaw Niemiec. Ustawę o kontroli zbrojeń, Ustawę o regulacji zagranicznych stosunków gospodarczych, a także dyrektywy Republiki Federalnej Niemiec i Unii Europejskiej o eksporcie zbrojeń zakazują dostaw broni bezpośrednio do obszarów działań bojowych".
Jednak Ministerstwo Obrony Niemiec wyjaśniło wytwórni radiowo-telewizyjnej WDR, że odpowiedzialność za to ponosi rząd autonomicznego regionu Irackiego Kurdystanu: on wziął na siebie zobowiązania do „prawidłowego rozliczania dostarczanej broni” oraz do użycia dostarczonego sprzętu wojskowego zgodnie z prawem międzynarodowym.
Jürgen Grässlin idzie jeszcze dalej. Mówi, że dostarczana broń jest później wykorzystywana jeszcze przez kilka dekad i żąda przeprowadzenia akcji zbierania i utylizacji broni.