Na swoim portalu Misiewicz chce pokazywać przykłady wprowadzania w błąd użytkowników sieci. Pragnie również pokazać, jak świetnie rozumie dzisiejszą medialną rzeczywistość: „Informacja to dzisiaj nie tylko towar — często na wagę złota. To również potężny oręż w walce z przeciwnikiem" — podał w opisie strony. — „Dzisiejsze wojny toczy i wygrywa się nie tylko na polu bitwy, ale również w cyberprzestrzeni. Właśnie dzięki informacjom i dezinformacji. Dezinformacja jest nie tylko orężem w wojnach światowych potęg. To również narzędzie w brudnych grach w polskim życiu publicznym. Szczególnie w polskiej polityce".
Misiewicz chce, by jego portal był „przewodnikiem po dezinformacyjnej dżungli". Chyba średnio mu to wyszło. Prawdą jednak okazało się inne jego stwierdzenie: „Dezinformacja jest ostatnią nadzieją dla tych, którzy nie mogą się pogodzić z werdyktem wyborców, odsuwającym ich od steru władzy". Misiewiczowi odsunięcie groziło już kilkukrotnie.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.