Dokładna liczba pojazdów bojowych, które posiada PI, jest nieznana. Według danych wywiadu są to T-55 i T-72 radzieckiej produkcji przechwycone w odpowiednim czasie od irackiej armii. T-55, pomimo sędziwego wieku (ich produkcja rozpoczęła się jeszcze w późnych latach 50.), nadal wykorzystuje około 50 armii na całym świecie. Cóż, jak można przy tej okazji nie wspomnieć o prawie zapomnianym sloganie: radzieckie — czyli doskonałe?!
Ale broń PI to nie tylko łupy wojenne. Brytyjscy dziennikarze odkryli, że broń i amunicja dla tak zwanej „umiarkowanej opozycji”, na przykład, kupowały USA w krajach Europy Wschodniej. Arabia Saudyjska również nie pozostaje w tyle. I bardzo często tę broń przechwytywali bojownicy PI. A czasami dawali im ją Amerykanie. Jak święty Mikołaj rozdaje prezenty posłusznych dzieciakom. Jednak Amerykanie zrzucili ładunek z bronią i amunicją na pozycje PI nie na Boże Narodzenie, którego terroryści oczywiście nie obchodzą. Ale co za różnica? Darowanemu karabinowi w lufę się nie zagląda.
Amerykanie później usprawiedliwiali się: pomyliliśmy się, każdemu się zdarza. A za ich błędy ktoś później zapłacił własnym życiem. Zdarza się. Nawiasem mówiąc, pistolety pistoletami, a amunicja potrzebna jest każdego dnia i to w dużych ilościach. Według niektórych szacunków terroryści zużywają co miesiąc amunicję o wartości co najmniej miliona dolarów. Skąd mają na to pieniądze? Czy znów święty Mikołaj przyniósł w magicznym worku?