W ciągu ostatnich lat naukowcy znaleźli wiele dowodów na to, że nasze wyobrażenia o tym, jak zmieniał się wygląd kontynentów na Ziemi, są dalekie od doskonałości. Na przykład, trzy lata temu geolodzy znaleźli ślady gigantycznego superkontynentu Mauritiusa, istniejącego na miejscu dzisiejszej wyspy Mauritius kilkaset tysięcy lat temu i w tym roku potwierdzili jego istnienie.
Jeszcze jeden przykład to, jak opowiada Mortimer, inna duża wyspa południowej części globu – Archipelag Nowa Zelandia. Jak opowiadają naukowcy, główną różnicą między Nową Zelandią i wszystkimi innymi wyspami Pacyfiku jest to, że jest ona częścią kory kontynentalnej, a nie wyspą wulkaniczną, która wyrosła na dnie oceanu w rezultacie tektonicznej lub wulkanicznej aktywności.
Dość długi czas naukowcy uważali, że Nowa Zelandia jest częścią Płyty Australijskiej. Jednak Mortimer i jego zespół uważają, że w rzeczywistości jest inaczej, i że Nowa Zelandia jest ostatnim fragmentem innej, porównywalnej z Australią płyty, która zniknęła pod powierzchnią oceanu w odległej przeszłości.
Powierzchnia tego kontynentu, według obliczeń Mortimera i jego zespołu, wynosi około 5 milionów kilometrów kwadratowych, co jest zbliżone do rozmiarów Indii, europejskiej części Rosji lub całej Europy. Jak uważają naukowcy, Zelandia oddzieliła się od Gondwany mniej więcej w tym samym czasie, co i Antarktyda; ten proces zaczął się 105 milionów lat wcześniej i zakończył się 85 milionów lat temu. Przypada na nią około 5 % powierzchni superkontynentu z czasów dinozaurów i wielkich jaszczurów.
Przyczyną, dla której Zelandia pogrążyła się w wodach Pacyfiku jest niewielka grubość jej kory – po tym, jak oddzieliła się od Gondwany, napięcie tektoniczne w niej spadło. W rezultacie kora Zelandii stopniowo rozchodziła się po dnie oceanu i skrywała się pod jego wodami. Coś podobnego, jak zauważają naukowcy, stało się z zachodnią Antarktydą, której znaczna część znajduje się dziś pod wodami Oceanu Południowego.