Amatorzy i zawodowcy
Każde z tych wydarzeń ma swój profil. W Muzeum Moskwy tradycyjnie już zagwarantowane sa miejsca „socjalne" dla emerytów, w ten sposób na jarmarku reprezentują się nie tylko zawodowcy, ale i zwykli moskwianie starszego pokolenia. „Zlot kolekcjonerów" w „Kristallu" to co innego: to królestwo profesjonalnych antykwariuszy. Oto, co między innymi kupują tam odwiedzający:
Ikony
„Najbardziej interesująca jest tu ikona Feodorowskiej Matki Bożej z XIX wieku — opowiada Marina, pracownica kostromskiego sklepu antykwarycznego „Ipatiewskij". — Prawie wszystkie ikony są wiejskie, z naszego regionu, domowe. Są też ikony świątynne, duże, ale obecnie pozostało ich niewiele".
Ikony kosztują różnie: od 1-2 tysięcy rubli do cen niemalże nieskończonych. W zależności od rozmiaru, wieku i poziomu artystycznego. Sprzedających jest wielu. Szczególnie często oglądane są „deski" w srebrnych i miedzianych okładach. Ale kupujący nabywają teraz ikony nie tyle do kolekcji, co do modlitwy.
Japońskie miecze
Miecze, kabury od pistoletów, części zbroi — nie ma mężczyzny, który by nie przystanął obok tego stoiska. Sprzedaje Andriej Szczekotow, właściciel salonu „Strzelec", który tym razem wystawił japońską część swojego asortymentu. Broń XVII-XVIII wieku, sprzed reform Meiji, które pozbawiły Japonię narodowych rycerzy, samurajów.
„Nie, to nie katana — pobłażliwie wyjaśnia Andriej. — Katana nie ma szarfy i jest noszona z „cywilnym" ubraniem. A taki miecz nazywa się tati i noszony jest ze zbroją. Chociaż rzeczywiście są podobne".
Ceny, co oczywiste, robią wrażenie. Ale społeczność miłośników samurajskich atrybutów w Moskwie jest znaczna, liczy kilkaset osób. Zatem klienturę Szczekotow ma, przy tym zaprzyjaźnioną i znajomą między sobą.
Porcelana
O ile kolekcjonowanie broni to wciąż głównie męska rozrywka, to wiele branży antykwarycznych ma niemal wyłącznie „żeński" charakter. Na przykład porcelana — zarówno statuetki, jak i naczynia. Sprzedawać porcelanę mogą osoby obu płci, ale kupują…
„A to prawdziwy Gardner połowy XIX wieku!" — zamiast przywitania krzyczy antykwariusz Siergiej. Jego salon znajduje się w Marino i aż trudno uwierzyć, ile ciekawej, rzadkiej i pięknej porcelany przynoszą tam moskiewscy emeryci. Ale kolega Siegieja od razu się śmieje: „Ty dziewczynom proponuj swoje filiżanki, po co one facetowi? Pora już brać pieniądze za fotografie, przynajmniej arenda miejsca nam się zwróci!"
Porcelana to jedna z najbardziej dochodowych kategorii staroci. Kolekcjonerzy statuetek to szczególna kasta, a filiżanki, czajniki i sosjerki częst kupują również osoby nie zajmujące się kolekcjonerstwem. Po prostu dlatego, że takich subtelnych i pięknych rzeczy już się nie produkuje.
„Proszę spróbować kupić coś podobnego u obecnych spadkobierców Gardnera i Kuzniecowa — mówi Marina Kuzikowa, która kupiła kilka filiżanek. — Kultura produkcji upadła tak dalece, że po prostu niczego nie można wybrać Są angielskie marki, ale chciałoby się coś rodzimego".
Znaki masońskie
„Na mnie są prawdziwe znaki angielskich masonów — młodszy antykwariusz, Oleg Parszencew, pozwalając się obejrzeć. — Ta subkultura była bardzo popularna w okresie wiktoriańskim. Komplet takich znaków kosztuje około 15 tysięcy, niekiedy więcej. To jest symbolika konkretnego klubu-loży i znaki rozpoznawcze właściciela. Istniały też specjalne dekoracyjne walizeczki do przechowywania takich relikwii".
Masońskie „fartuchy" ze znakami oglądane są wprawdzie często, ale kupowane są rzadko. Za to naczynia, brzytwy i inne przedmioty użytkowe cieszą się popularnością. A także modele samochodów, wśród których bywają i rzadkie egzemplarze, na przykład, z okresu II wś.
„Ten patefon kosztuje 15 tysięcy, a ten — 35 tysięcy — opowiada Grigorij, widoczny z daleka pod ogromnymi tubami gramowfonów. Patefon to kompaktowy gramofon, który można złożyć w walizce. — Skąd różnica? Różnica stąd, że jeden jest radziecki, a drugi to prawdziwa „Kolumbia" z podwójną sprężyną".
Aby uruchomić u siebie w domu prawdziwy gramofon z piękną tubą, trzeba zapłacić kilkadziesiąt tysięcy rubli. Patefony są o wiele tańsze — można je kupić za 5-6 tysięcy. Ale najczęściej kupiony egzemplarz trzeba będzie zreperować, choć czasami kupującemu może się poszczęścić.
Są też płyty: radzieckie kosztują po 100 rubli za sztukę, a rzadkie i ciekawe — kosztują różnie. Za to pokręcisz rączką, postawisz igłę, opuścić na czarną płytę i zaczyna się magia. Można na chwilę zostać bohaterem starych filmów. Albo masonem. Albo samurajem. Zdaje się, że właśnie po to to wszystko…







