— Moim zdaniem, tu nie ma żadnych szczególnych powodów. Zawsze się tak dzieje, że opozycja wykorzystuje instrument konstruktywnego votum nieufności, by wywołać dyskusję, na przykład na temat aktualnej sytuacji politycznej. To też robi Platforma. Podobnych zabiegów dopuszczało się w poprzedniej kadencji Prawo i Sprawiedliwość, proponując na premiera profesora Glińskiego. To jest normalna rzecz w demokracji, że tego typu dyskusje i debaty się odbywają. Chociaż wszyscy wiedzą, że zakończą się one głosowaniem, w którym ten wniosek musi upaść, ponieważ PiS ma większość w Sejmie.
— Każde nazwisko byłoby bez szans ze względu na zwykłą arytmetykę sejmową. Wydaje mi się, że istotniejsze jest to, że PO nie konsultowała tej kandydatury z żadną partią opozycyjną. Jest to ich taka samotna szarża. Źle to wróży konsolidacji opozycji, a wiadomo, że PiS będzie grzebało przy ordynacji wyborczej i być może najbliższe wybory samorządowe będą wymagały od opozycji połączenia się.
— Kryzys parlamentarny Polsce tymczasem nie grozi. Ale czy grona gniewu już dojrzewają?
— Myślę, że ta polityka rządu PiS, który staje się rządem antypolskim, prędzej czy później wywoła oburzenie społeczne i to bardzo mocne, bo jaką byśmy nie wzięli gałąź działalności rządowej, to wszędzie mamy do czynienia z destrukcją. Weźmy armię, gdzie odchodzą liczni generałowie, dowódcy, gdzie storpedowano wszystkie zakupy dla wojska, gdzie trudno mówić o jakimkolwiek szacunku ze strony partnerów natowskich, którzy pukają się w głowę widząc to, co robi Antoni Macierewicz. Weźmy edukację, którą minister Zalewska właśnie próbuje nam rozwalić.
— Wszystko jest w głowie i w rękach Jarosława Kaczyńskiego. Jeśliby się pobawić w psychoanalizę, to raczej nie, bo byłoby to przyznanie się do tego, że niewłaściwe osoby zostały nominowane, albo, że te osoby popełniły jakieś kardynalne błędy. A jak wiemy, Jarosław Kaczyński nie umie się przyznać do własnej porażki, więc raczej uważam, że to są plotki. Nie będzie wielkiej rekonstrukcji. Może jeden- dwóch ministrów zostanie przesuniętych do innej działalności, ale w żadnym razie nie nazywałbym tego rekonstrukcją.