W odróżnieniu od większości eurosceptyków, którzy radykalnie krytykują Brukselę, Samardžić zauważa:
Nie mówię, że Unia Europejska nie przynosi żadnych korzyści, tylko teraz warunki są takie, że nie wiadomo, czego jest więcej — szkody czy pożytku. Nie należy całkowicie zamykać drzwi do Unii Europejskiej, ale trzeba uwzględnić, że UE nie jest już w tej kondycji, co 10-20 lat temu, żeby promować ideę rozszerzenia i sama to przyznaje.
„A my wzmacniamy politykę eurointegracji, która przynosi nam więcej szkody, niż pożytku i skaczemy w otchłań, ale zarówno Bruksela, jak i Berlin, czy Waszyngton nawet się nie odwrócą, kiedy znajdziemy się na dnie"- uprzedza polityk.
Komentując scenariusz rozwoju UE, zaproponowany przez Junckera i koncepcję Europy różnych prędkości, Samardžić, który w ubiegłym roku opublikował książkę pt. "Unia Europejska — kryzys systemu" twierdzi, że chociaż niektórzy członkowie Unii Europejskiej, jak na przykład Grupa Wyszehradzka, sprzeciwiają się tym ideom, to jest to jedyna możliwość, przy której można uniknąć rozpadu, przynajmniej jeśli chodzi o „rdzenną Europę".
Unia Europejska rozpadnie się, jeśli nie będzie nic robić. Należy ratować to, co można jeszcze uratować, żeby później, w dalekiej przyszłości, także inni mogli uratować się przy pomocy Unii, jeśli «jej starzy członkowie» będą gotowi finansować to ratowanie się. Obecnie doszło do tego, że kierowanie taką skomplikowaną strukturą, składającą się z państw z różnymi tradycjami i potencjałami gospodarczymi, stało się niemożliwe. Bruksela chce stworzyć prostszy system rządzenia i jest to racjonalne, ale nie wiadomo, co z tego wyjdzie — podsumował Samardžić.