
Sputnik Türkiye przygotował serię reportaży o życiu syryjskich uchodźców w dużych tureckich miastach. Oto fragment jednego z nich.
„Dziennie z Turcji do Grecji przeprawiało się 2500 uchodźców"
Zgodnie z danymi departamentu ds. migracji, dziś w Izmirze zarejestrowano około 107 tys. Syryjczyków.

Teren wokół meczetu Hatuniye jest jednym z rejonów Izmiru o dużej koncentracji syryjskich uchodźców. Większość z nich krępuje się rozmawiać, ale niektórzy z nich opowiadają mimo wszystko o swojej sytuacji.
„Jeśli otworzy się granica, chcę wyjechać do Europy"
„Po co wyjeżdżać, jeśli wszystko trzeba będzie zaczynać od zera?"
35-letni Awszyn Mjustafa: „Pojechałabym do Europy, jeśli tylko warunki życia byłyby tam lepsze. Nie widzę sensu wyjeżdżania stąd — żeby wszystko zaczynać od zera? Nawet jeśli w Syrii zapanuje pokój, nie chcę tam wracać. Bo Syria nie będzie już taka jak była. Nie ma już tam moich bliskich, nie ma już też tych samych sąsiadów. Nie widzę powodu by tam wracać".
„Jeśliby wojna dobiegła końca, wróciłbym do Syrii choćby dzisiaj"

Przed zawarciem porozumienia ws. uchodźców, syryjscy uchodźcy aktywnie przeprawiali się z tureckiego Dikili na wyspę Lesbos.
Mer Dikili Mustafa Tosun zauważa, że rada miejska robiła wszystko, co w jej mocy, żeby zaspokoić potrzeby uchodźców. Na pytanie, czy władze są zaniepokojone możliwością powtórnego napływu uchodźców, Tosun odpowiedział: „Jestem pewien, że dopóki ludzie wiążą z Europą nadzieje, to przy każdej sposobności będą usiłować do niej uciec (…), ryzykując utratę wszystkiego, co mają — tak wielką nadzieję w nią pokładają".