Pytany o wersję katastrofy smoleńskiej podkomisji Wacława Berczyńskiego rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział:
— Nie, nie możemy tego komentować. Nie wiemy, czym kierowała się podkomisja, na czym opierają się jej wnioski. Śledczy posiadają określone dane i nagrania rozmów na pokładzie, nagrania pilotów i kontrolerów lotów, które nie zawierają podobnych dowodów. W tym przypadku nie wiemy, czym kierowała się podkomisja.
-7 rocznica katastrofy pod Smoleńskiem jest szeroko omawiana w mediach. Pan profesor też zabrał głos w dzisiejszej „Rzeczpospolitej". Naszą szczególną uwagę przykuły wypowiedzi członków podkomisji Wacława Berczyńskiego. Według niego na pokładzie prezydenckiego Tu 154 wybuchła termobaryczna bomba, co doprowadziło do katastrofy. Jak Pan profesor odebrał tę tezę wysuniętą przecież nie przez ekspertów lotniczych?
— Ja sam nie jestem ekspertem lotniczym. Jestem ekspertem od międzynarodowego prawa lotniczego. Nie jestem ekspertem, który mógłby się wypowiadać w tych sprawach, chociaż mogę mieć swój pogląd na podstawie wypowiedzi ekspertów. Ja stale podkreślam, że jest to sprawa, która powinna być ostatecznie rozstrzygnięta, i na pewno będzie to zrobione, przez właściwych specjalistów od badania katastrof lotniczych z wykorzystaniem innych ekspertów w razie, jeżeli eksperci lotniczy sami nie dadzą sobie rady. Jakieś nowe dowody, czy nowe argumenty, hipotezy powinny być przedstawione odpowiednemu organowi, właściwemu do badania przyczyn katastrof lotniczych.
-Ale przecież eksperci już tę katastrofę przebadali w komisji pod przewodnictwem Millera.
— Tak, ale jest to w prawie przewidziane, i przewidywał to również rząd polski i minister Miller, gdy ogłoszony był raport jego komisji, że jeżeli zostaną przedstawione nowe dowody i fakty istotne dla nowego spojrzenia, czy skorygowania, czy uzupełnienia tych ustaleń komisji specjalistycznej, to wówczas taka komisja powinna wznowić badanie. I gdyby one były przedstawione komisji, prawdopodobnie już dawno byłyby te badania komisji wznowione.
— Obecny rząd oskarża poprzednie władze i osobiście Donalda Tuska, że oddał śledztwo Rosji. Czy mogło być inaczej według prawa lotniczego i międzynarodowego?
— Trudno było bez uzgodnienia państw przeprowadzać badania na terytorium jednego z nich z udziałem drugiego państwa. Zostało zawarte porozumienie ministrów obrony jeszcze z lat 90-ych, według którego miało nastąpić wspólne badanie właściwych organów. Z tym, że niestety to porozumienie ministrów obrony nie określiło żadnych procedur. Nie określiło, w jaki sposób to wspólne badanie ma być realizowane. Przecież nie każdą czynność można wykonywać wspólnie. Decyzje, co do organizacji działań, zabezpieczenia dowodów, wezwania świadków itp. nie mogą być podejmowane przez inne państwo niż to, w którym się to badanie odbywa.
- Pan profesor był członkiem komisji Millera. Czy jej wnioski były podważane przez podkomisję Berczyńskiego?
— Tak. One jeszcze wcześniej były podważane przez zespół sejmowy, który zaangażował tych ekspertów, ale moim zdaniem te sprawy sporne powinny być rozstrzygnięte zgodnie ze standardami międzynarodowymi i zgodnie z prawem wewnętrznym także polskim, które to przewiduje. Przedstawienie tych nowych dowodów — prawdziwych, czy fałszywych, błędnych — komisji specjalistów i mam nadzieję, że to kiedyś nastąpi, że te wnioski ustalenia tych niespecjalistów z podkomisji będą zweryfikowane w trybie określonym przez prawo, czyli w jakiejś komisji specjalistów działającej zgodnie ze standardami i międzynarodowymi i krajowymi, według polskiej ustawy lotniczej.