W wywiadzie dla telewizji „Mir24” Putin porównał europejskich polityków do takich właśnie chińskich figurek, które przy całej swojej zabawności niestety są także synonimem ograniczoności i samozadowolenia. Trudno o bardziej trafne porównanie. Dla ludzi korzystających z własnych komórek mózgowych nie jest tajemnicą, że Trump jeśli nie przez wszystkich, to przez większość europejskich polityków był określany jako, delikatnie mówiąc, niepoważny gość, któremu z pomieszania zmysłów zachciało się być prezydentem.
Nie byłoby w tym nic osobliwego, gdyby nie fakt, że Trump prezydentem został, a politycy europejscy, którzy chcą urządzać przyszłość dla 500 milionów Europejczyków, nie mieli zielonego pojęcia, że majaczenia miliardera mogą stać się rzeczywistością i dlatego nie szczędzili sobie chamskich porównań i określeń. Dziś udają, że przeszłości nie było i zgodnie kiwają głowami, bo Trump „pacnął” w ich ograniczone i pełne samozadowolenia „łby”. Można użyć słowa „łepki”, ale zawiera ono w sobie zbyt mało pogardy i można odnieść wrażenie, że opisuje nieszkodliwych przygłupów.
Bardzo ciekawym doświadczeniem z zakresu psychologii byłoby poznać, co siedzi w takim „europejskim bałwanku Trumpa”, który jeszcze niedawno wymądrzał się, mając poczucie, że to on wprawia w ruch swoją główkę i „nadymał się”, dodając sobie powagi.
„Jeden Donald wystarczy” – prześmiewczo pisał Tusk.
„Będziemy musieli nauczyć prezydenta elekta, czym jest Europa i jak funkcjonuje" – straszył Juncker.
Przygnębiającym jest fakt, z punktu widzenia unijnego wyborcy, że dla amerykańskiego prezydenta nie ma różnicy między Tuskiem i Junckerem, bo obaj są dla niego równie mało ważni. Ostatnie wydarzenia potwierdzają, że stosunek Trumpa do elit europejskich jest jak najbardziej prawidłowy, bo wystarczy tylko pacnąć w łepek i już „kitajskie bałwanki” tańczą w zadanym rytmie i utwierdzają wszystkich w przekonaniu, że to jest ich rytm.
Dla „bałwanków” Trump stał się rasowym prezydentem, bo ostrzelał Syrię. Co zrobią „bałwanki”, jak Trump zacznie „rozmowy” z Kim Dzong Unem?
Okręty jeszcze nie dopłynęły, więc nie czas o tym myśleć, a my reagujemy po fakcie – dumają „kitajskie bałwanki”.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.