Według niego sankcje nie mają znacznego wpływu na rozwój sytuacji gospodarczej republiki. „Niech (sankcje) będą pewnym czynnikiem politycznym, nie rozpatruję ich jako czynnika gospodarczego w ogóle" — podkreślił minister.
Brak perspektyw wcześniej czy pózniej pogrąży sankcje przeciwko Krymowi — oznajmił wicepremier krymskiego rządu Georgij Muradow.
Po referendum (2014 roku — red.) nas w gruncie rzeczy zalała fala agresji, która trwa do tej pory. To jest niedopuszczalne, uważamy, że to niedługo upadnie, ponieważ koliduje z interesami samych państw, które organizują tę agresję oraz interesami pokoju i bezpieczeństwa na całym świecie — powiedział Muradow.
Wicepremier wyraził przekonanie, że podejmowana w UE decyzja w sprawie przedłużenia sankcji jest sprzeczna z odczuciami, dążeniami i nadziejami narodów europejskich.
Takie decyzje powinny być dokładnie rozważane, aby cały światowy system stosunków wzajemnych i współpracy, który w ciągu kilku dziesięcioleci kształtował się we współczesnym świecie, nie znalazł się na krawędzi upadku i konfrontacji — podsumował Muradow.
Deputowany do Rady Państwa Republiki Krymu Władysław Ganżara, ze swej strony, podkreślił, że sankcje jedynie mobilizują mieszkańców Krymu.
Niewątpliwie, zdajemy sobie sprawę z tego, że wobec naszego kraju obowiązują dość sztywne i w żaden sposób nieusprawiedliwione ograniczenia. Oczywiście, podważają one potencjał gospodarczy Krymu. Jednakże z punku widzenia życia codziennego i rozwoju półwyspu są one nawet korzystne — zaznaczył Ganżara.
„Jednoczy to mieszkańców Krymu, gdyż mamy przed sobą do wykonania dość poważną misję odrodzenia półwyspu, jego gospodarki, rolnictwa i innych gałęzi. Wiemy, że obecnie władze naszego kraju zrobiły wszystko, aby Krym został podmiotem gospodarczym na pełną skalę" — dodał deputowany.