W 2007 roku, w czasie analizy danych zebranych przez rosyjskiego biosatelitę „Foton-M3" uczeni dokonali zadziwiającego odkrycia. Okazało się, że niesporczaki, nieduże bezkręgowce, dalecy krewni raków i owadów, mogą żyć bardzo długi czas w otwartym kosmosie, a nawet rozmnażać się w warunkach pełnej nieważkości oraz braku jedzenia i wody.
Wychodząc od znanych nam już danych o biologii tych niezłomnych organizmów, a także od tego, jakie kosmiczne kataklizmy mogą zagrażać Ziemi, uczeni postanowili ustalić, jakie niebezpieczeństwa z ziemi czy też z kosmosu mogą unicestwić niesporczaki.
Uczeni rozpatrywali trzy podstawowe rodzaje zagrożeń dla życia na Ziemi — upadek dużych asteroidów, wybuchy supernowych i błyski gamma. Jak wynika z obliczeń, żadne z tych niebezpieczeństw nie może pogorszyć warunków życia na Ziemi do tego stopnia, aby wyginęły niesporczaki.
Supernowa musiałaby wybuchnąć w nadzwyczaj bliskiej odległości od Ziemi, w promieniu zaledwie 0,14 lat świetlnych od Układu Słonecznego, aby dokonać pełnej „sterylizacji" planety i pozbawić ją wszystkich zapasów wody i innych podstawowych cegiełek życia. Najbliższa do nas gwiazda Proxima Centauri, leżąca w odległości czterech lat świetlnych od Słońca, nawet nie stanowi dla nas zagrożenia.
„Wygląda na to, że niezmiernie trudno zetrzeć życie z oblicza Ziemi czy też innej zamieszkiwanej planety. Historia Marsa pokazuje, że była wokół niego atmosfera zdolna do podtrzymywania ekstremalnych form życia. Organizmy o takiej odporności na promieniowanie i niskie temperatury, podobne do niesporczaków, mogą bytować pod powierzchnią Marsa, w oceanach Europy i Enceladusa. Poszukiwania i odkrycie takich organizmów w tych zakątkach Układu Słonecznego pomogłoby nam zrozumieć, gdzie przebiegają granice życia" — reasumuje astronom z Uniwersytetu Harwardzkiego Abraham Loeb.