Na początku odwołała się od decyzji i zwróciła do Sądu Najwyższego, ale ten odwołanie odrzucił na podstawie skomplikowanego wywodu, że nowe miejsce pracy oznacza de facto nowe obowiązki i nowe wyzwania, trudno też zabronić ministrowi reorganizacji. Kazał jej zwrócić się do sądu pracy.
Tak też zrobiła. W swoim pozwie twierdziła, że Ziobro, który na miejsce likwidowanej instytucji powołał nową — Prokuraturę Krajową, to powinien ją tam obsadzić na równorzędnym stanowisku.
„Ta decyzja to wyraz dyskryminacji. Była ona motywowana uprzedzeniami o charakterze osobistym. Po raz kolejny, gdy Zbigniew Ziobro jest Prokuratorem Generalnym, poddana jestem procedurze zmiany miejsca zatrudnienia" — pisze w pozwie prokuratorka.- „Może to wynika z moich wcześniejszych kontaktów z Ziobro, jako kandydatem na aplikanta w okręgu prokuratury w Krakowie. Byłam w komisji egzaminacyjnej".
Przypomnijmy, że obecny minister sprawiedliwości oblał wówczas egzamin na aplikację. Kolejny, tym razem z powodzeniem, zdawał w Katowicach.
Niechęć ta jest nie tylko widoczna, ale i odczuwalna w postaci kolejnych decyzji kadrowych, dolegliwych i niemających racji. Jako niezależny prokurator nie mam obowiązku ich znosić — podsumowuje Wilkosz-Śliwa.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.