Na początku maja Macron dostał się do drugiej tury wyborów prezydenckich razem z Marine Le Pen. Na dzień przed drugą turą strona WikiLeaks poinformowała o potężnym wycieku listów elektronicznych kandydata na urząd prezydenta. Do sieci przeniknęło wówczas około 9 gigabajtów danych. Zespół polityka potępił ataki hakerów i oświadczył, że poza prawdziwymi listami opublikowano też nieprawdziwe dokumenty.
Mimo skandalu, 14 maja Macron zwyciężył w wyborach prezydenckich, zbierając 66% głosów. Założyciel WikiLeaks Julian Assange informował o „kompromitującej korespondencji" francuskiego polityka już zimą. Jak powiedział, dane zostały pozyskane z osobistej korespondencji byłej sekretarz stanu USA Hillary Clinton. Jak powiedział szef francuskiej agencji ds. cyberbezpieczeństwa Guillaume Poupard, atak hakerów był „tak bardzo pozbawiony specyfiki i tak nieskomplikowany, że mógł go przeprowadzić praktycznie każdy".