Wyjątek stanowią jedynie wyjazdy dziennikarzy i pracowników organizacji humanitarnych, a także związane z „interesami bezpieczeństwa narodowego" Stanów Zjednoczonych.
Wcześniej media podawały, że zakaz został wprowadzony po śmierci amerykańskiego studenta Otto Warmbiera, który odsiedział 17 miesięcy w północnokoreańskim więzieniu. Student uniwersytetu Wirginii wrócił do kraju w stanie śpiączki. Amerykanin został skazany w Korei Północnej na 15 lat pozbawienia wolności za próbę kradzieży i wywiezienia z Pjongjangu plakatu politycznego. Zmarł kilka dni po powrocie do Stanów Zjednoczonych.
Przewodniczący ogólnorosyjskiego ruchu społecznego „Reformy — nowy kurs" doktor politologii Siergiej Żurawski uważa, że Stany Zjednoczone pragną pokazać władzom KRLD swoje zdecydowanie w podejmowaniu drastycznych kroków.
Jego zdaniem Korea Północna raczej nie zignoruje poczynań Ameryki, a jej odpowiedź będzie nie mniej ostra.
„Nie wykluczam, że Korea Północna udzieli równie ostrej odpowiedzi. Może w ogóle zakazać Amerykanom wjazdu na swoje terytorium, może ostentacyjne oświadczyć o kolejnej próbie rakietowej. Może wydarzyć się wszystko, gdyż KRLD nie boi się wyrażać swych emocji. Istnieją założenia, że najnowsze opracowane w KRLD rakiety są zdolne dotrzeć do Kalifornii. Są to na razie tylko rozmowy, gdyż jak dotychczas w żaden sposób nie zostało to realnie potwierdzone technicznie. Jednak o tym się mówi i wszyscy się boją. Widzimy, że to się dzieje" — podkreślił Siergiej Żurawski.
„W samych Stanach Zjednoczonych obecnie sytuacja wewnątrzpolityczna jest bardzo niezrozumiała. Najnowsze decyzje kongresu ograniczają możliwości prezydenta. W związku z tym powstają pewne wątpliwości co do poczynań USA — zarówno na płaszczyźnie dyplomatycznej, jak też militarnej. Wydawać się może, że grożą palcem Chinom, na Bliskim Wschodzie także gotowi są do aktywnej ingerencji. Wydaje mi się, że w Departamencie Stanów Zjednoczonych — zarówno politycznym, jak też wojskowym — doszło do poważnego zamieszania" — powiedział politolog na zakończenie.