USA, zdaniem autorów materiału, musiałyby działać za pomocą dwóch różnych metod prowadzenia działań bojowych. Chinom i Rosji, jak odnotowują eksperci, nie udałoby się skoordynować swoich działań, ponieważ chciałyby osiągnąć różne cele.
Amerykańscy eksperci nie liczą jednak na sojuszników, uważając, że USA w razie wojny będą rozwiązywać problemy za pomocą siły własnej armii i floty. Szczególnie dotyczy to działań floty Stanów Zjednoczonych w rejonie Azji i Pacyfiku, gdzie miejscowi sojusznicy wolą nie uczestniczyć w działaniach bojowych po stronie Stanów Zjednoczonych.
Ekspert ds. bezpieczeństwa narodowego Robert Farley zauważył, że do szybkiego zwycięstwa w wojnie z dwoma przeciwnikami na pierwszym etapie USA będą musiały skoncentrować wszystkie siły i środki tylko na jednym z teatrów działań wojennych, a dopiero później przerzucić się na drugi. Jednocześnie autor zauważa, że w Europie można używać bombowców o niskiej wykrywalności, dopóki siły powstrzymania jądrowego będą przykrywać sojuszników w NATO przed bronią masowego rażenia ze strony Rosji.