— Trzy lata temu, gdy wprowadzono sankcje odwetowe, postanowiłem, że zostanę serowarem i nauczę się warzyć ser rosyjskiej produkcji. Państwo pomogło mi, zapewniając ziemię. Gdy zrozumiałem, że państwo pomaga mi, zacząłem ryzykować tym, co miałem. Sprzedałem samochód, mieszkanie, biznes. Wszystko sprzedałem dla rosyjskiego parmezanu. Zbudowałem serowarnię, uczyłem się, zacząłem pracować. Dwa lata temu serowarnia zaczęła działać.

— A jak państwo Panu pomogło?
— Dostałem 18 mln rubli (w postaci bezzwrotnych dotacji) na oborę. Obecnie aktywnie ją uruchamiam. W Rosji zbudowano tysiąc gospodarstw, które w ostatnich latach otrzymały dotacje. Czyli jestem jedną z tysiąca osób, które otrzymały takie wsparcie.
— Otrzymaliśmy kredyt, niestety z oprocentowaniem 16%. Jednak w tym roku udzielono nam pożyczki na 5%.
— Przyjeżdżali do Pana serowarzy ze Szwajcarii. Nawet chwalili Pana i powiedzieli, że jest to najlepszy ser.
— Tak. Przyjeżdżali niedawno do nas nasi szwajcarscy koledzy. Byli to właściciele serowarni, do których wcześniej jeździłem na wycieczki i na staże. Powiedzieli: „Lepiej niż w Szwajcarii nie może być, dlatego masz najlepszy ser poza granicami Szwajcarii”. Bardzo się z tego ucieszyłem. Jestem przekonany, że uda nam się. Teraz myślimy nawet o eksporcie naszego sera do Niemiec. Oczywiście obecnie jest bardzo trudno załatwić dokumenty eksportowe. Unia Europejska bardzo się broni. Ci, którzy skarżą się na nasze rygorystyczne środki, najwyraźniej nie starali się o dokumenty na wywóz towarów do Niemiec.
— Tak, obecnie w Rosji produkowane jest wyposażenie do serowarni. Jest około 10 zakładów. Nasza serowarnia w 95% posiada rosyjski sprzęt. Ponadto obecnie Ministerstwo Przemysłu udziela wsparcia. Minister Manturow zatwierdził program wprowadzający 15-procentową zniżkę dla projektów substytucji importu. Jeśli ktoś zastępuje importowany sprzęt, to otrzyma 15% zniżki uzupełnianej z budżetu. Powinno to dać poważny impuls do rozwoju branży.

— A co z kulturami starterowymi?
— Większość kultur startowych na razie importujemy, ale jest to kwestia czasu. Gdy będziemy już mieć tysiąc albo dwa tysiące produktów, będziemy sami je produkować. Potrzebujemy czasu. Wiem, że kilku serowarów próbuje obecnie uruchomić produkcję kultur startowych. Życzę im powodzenia. Ale wątpię, że to się uda.
— 300 kg sera dziennie. Sprzedajemy go we własnych sklepach przy serowarni, w dwóch spółdzielczych sklepach i w pięciu punktach na rynkach rolnych pod Moskwą.
— Jak się kształtuje popyt?
— Popyt przewyższa podaż kilkukrotnie.
— Mamy zyski, ale wszystkie pieniądze, które zarobimy w serowarni, inwestujemy w projekt.
— Nie boi się Pan zniesienia sankcji?
— O siebie w mniejszym stopniu się boję, bo my raczej utrzymamy się, zwłaszcza jeśli postawimy oborę. Będzie nam lżej. Ale wielu moich kolegów nie poradzi sobie ze zniesieniem sankcji. To będzie bardzo poważny cios. (…). Dlatego liczymy na sankcje lub po zniesieniu restrykcji na podniesienie ceł. Nie mamy innych dróg rozwoju.