- 24 sierpnia z okazji święta Niepodległości Ukrainy w Kijowie odbędzie się uroczysta parada wojskowa. Jak wskazują źródła ukraińskie, w tym roku wezmą w niej udział żołnierze krajów NATO, którzy będą maszerować przy dźwiękach nowej wersji hymnu OUN. Polskę będzie reprezentować pododdział 21 brygady Strzelców Podhalańskich. Jak, według Pana, marsz polskich żołnierzy przy dźwiękach banderowskiego hymnu zostanie przyjęty przez polską opinię publiczną?
To, co teraz mamy, to są skutki polityki władz polskich, które nie potrafią zająć jednoznacznego stanowiska wobec zjawisk bardzo niebezpiecznych. A w kontekście polskich doświadczeń historycznych — dramatycznych, czyli nacjonalizmu ukraińskiego.
— Próby modyfikacji o niczym nie świadczą. Oczywiście, gdyby w ten skandaliczny sposób była wykonywana dosłownie stara wersja hymnu OUN, byłoby to wielkie nieporozumienie, które niechybnie doprowadziłoby do wielkich spięć dyplomatycznych. Ale sam fakt, że hymn organizacji, która zdaniem Senatu i Sejmu RP odpowiada za ludobójstwo, jest oficjalnym hymnem wojsk ukraińskich, jest to sytuacja dramatyczna.
Nie wiem, jak daleko trzeba jeszcze zajść, jak daleko muszą zajść kroki w kierunku gloryfikacji i upaństwowienia ideologii nacjonalizmu, żeby nastąpiły jakieś zmiany w Warszawie, żeby zrozumieć, iż różnego rodzaju zagrywki z tego rodzaju ideologią mogą doprowadzić tylko do kolejnych zwarć, do kolejnych napięć w relacjach polsko-ukraińskich.
— Były dowódca Wojsk Lądowych Waldemar Skrzypczak w rozmowie z „kresami.pl" powiedział: „Nie wyobrażam sobie, żeby żołnierze Wojska Polskiego ze swoimi sztandarami maszerowali przy muzyce, która oddaje hołd banderowcom." Pana komentarz.
Trzeba patrzeć trochę do przodu. Jak to braterstwo broni będzie wyglądało w rzeczywistości, jeśli oprawcy dla jednych, to są bohaterzy dla drugich. Jest to sytuacja patowa, którą sobie zaserwowali przedstawiciele polskich władz na własne życzenie.
— Jest wielkie tego prawdopodobieństwo, bowiem jego ukraiński odpowiednik był obecny na podobnych uroczystościach w Warszawie. Zobaczymy, jak to będzie się rozgrywało. Wiemy, że głos opinii publicznej w Polsce ma wielkie znaczenie. Środowiska nie tylko kresowe reagują. Ja bardzo liczę na to, że nie dojdzie do kompromitacji, że nie dojdzie do tego, kiedy na uroczystościach wojskowych pojawią się żołnierze polscy w sytuacji oddawania hołdu formacjom, które jednoznacznie przez najwyższe władze Rzeczypospolitej zostały zakwalifikowane jako zbrodnicze. Do tego czasu muszą nastąpić jakieś zmiany i opinia publiczna musi zareagować na tę sytuację.