Międzywojenna Polska, oficjalnie znana jako II Rzeczpospolita, jest znana ze swoich dwóch taktyk stosunków zagranicznych: Międzymorza i prometeizmu, bez sukcesu rozprzestrzenianych przez Józefa Piłsudskiego, który starał się głównie odtworzyć dawną wspólnotę polsko-litewską przez promowanie opartego na tożsamości separatyzmu od Związku Radzieckiego /prometeizm/ i (…) stworzenie sieci centralnej oraz wschodniej Europy poprzez pakty zawierane przez kraje regionu Morza Bałtyckiego i Czarnego /Międzymorze/. Wspaniały projekt nie udał się, ponieważ Polska nie miała tajnych zasobów softpower, by prometeizm mógł konkurować z radzieckim komunizmem, a także zasobów dyplomatycznych, by przezwyciężyć „europejski trybalizm", czym charakteryzował się postimperialny okres międzywojennym.

Około 80 lat po tych oryginalnych planach Polska jeszcze raz próbuje ożywić strategię Międzymorza poprzez inicjatywę zawarcia „Trójmorza" pomiędzy sobą i jedenastoma innymi państwami Unii Europejskiej położonymi nad Adriatykiem, Bałtykiem i Morzem Czarnym. Szczegóły tej inicjatywy zostały wspomniane w analizie autora dla „Centre for resarch on Globalisation…", i proponuję się z nią zapoznać. Zamiast powtarzania faktów i opowiadania o projekcie, ten artykuł będzie podejściem do tematu z następującej perspektywy:
Jak na tle lekcji z przeszłości historycznej Polki rysuje się sukces inicjatywy Nowego Międzymorza?
Na początek — nie ma czegoś takiego jak prometeizm przeciwko Rosji czy przeciwko byłym radzieckim sąsiadom i Unii Europejskiej, ale Warszawa zdecydowanie próbuje dokonać rozłamu w bloku, chcąc uprawiać podobającą się swoim sprzymierzeńcom ideologię w budowaniu Międzymorza. Ale tym razem jest inaczej, Międzymorze nie zamierza integrować Polski, Białorusi i Ukrainy, lecz jest skoncentrowane w całości na Zachodzie /łącznie z krajami na północy Bałtyku/. Nie przez jakieś niespodziewane rusofilistyczne porywy Polski, ale aktualne położenie geopolityczne kraju. (…) W pewnym sensie uosabia to główny punkt piastowskiej koncepcji promowany przez Romana Dmowskiego.
W przeciwieństwie do swojego rywala Piłsudskiego, który pragnął odbudować dni chwały Polski Obojga Narodów przez jego jagiellońską koncepcję wyznaczenia priorytetów wielokulturowych wschodnich peryferii Polski, piastowska koncepcja Dmowskiego ciągnęła się jeszcze dalej w głąb historii i była skierowana do powrotu do cywilizacji dynastii założycielskiej kraju, która posiadała bardziej zachodnie ziemie i była całkowicie polska. Przez swoją „szarą eminencję" przywództwa Polski Piłsudski chciał utrwalenia wschodniego zróżnicowania tożsamości swojego kraju poprzez wchłonięcie postprometejskich kawałków ZSRR (reszta podzielona wówczas przez Białoruś i Ukrainę) do II Rzeczypospolitej, a następnie zapewnienia przewidzianego Warszawie statusu Wielkiego Mocarstwa za pośrednictwem szerokiej sieci partnerstwa znanej jako Międzymorze. Jednak opozycjonista Dmowski wolał, aby Polska koncentrowała się na zachodniej katolickiej i w większości polskiej części kraju, nie wykazując apetytu na prometejskie przygody Piłsudskiego i fantazje Międzymorza.
Mieszanie i dopasowywanie
W celu wyjaśnienia, premiędzymorska Polska przed historycznym powrotem partii Prawo i Sprawiedliwość do władzy w 2015 roku zasadniczo charakteryzowała się jagiellońską koncepcją różnorodności, ale ukierunkowaną geopolitycznie w kierunku Piastów na Zachód. Istniało jednak ważne zastrzeżenie, ponieważ „różnorodność", którą wprowadzono, nie miała nic wspólnego z pochłanianiem innych Słowian, którzy w przeszłości żyli w kontrowersyjnych okresach polskiej kontroli (chociaż to mimo wszystko nadal kontynuowało poparcie antyrządowej „opozycji" na Białorusi), ale teoretycznie umożliwiając „otwarte granice" dla wszystkich obywateli UE, aby tam migrować. Nie było wtedy pewności, czy to neoliberalne podejście socjalne miałoby zastosowanie również do państw niebędących członkami bloku, choć później okazało się, że problem ten byłby „kroplą, która przepełniła czarę" i popchnęła PiS do realizacji jej geostrategicznej regulacji w Europie.
Międzymorze — spostrzeżenia
To, co wyróżnia się w tej współczesnej próbie odbudowy Międzymorza, polega na tym, że Polska miesza i dopasowuje do siebie jagiellońską strategię Piłsudskiego i piastowską strategię Dmowskiego w celu urzeczywistnienia swoich wielkich ambicji powrotu kraju do dawno utraconego, ale wysoce pożądanego statusu Wielkiego Mocarstwa. Ta XXI-wieczna iteracja kieruje pomysły międzywojennego mocarstwa przez zajęcie przez Kaczyńskiego miejsca „szarej eminencji" dzisiejszych czasów. Jego ukierunkowanie na przyjmowanie dużej (a niektórzy twierdzą, że przytłaczającej) liczby ukraińskich imigrantów, kontynuowanie wspierania antyrządowej „opozycji" na Białorusi i stawanie się głównym sojusznikiem USA w Europie Wschodniej — to wszystko eksponuje historyczną wrogość Polski w stosunku do Rosji. Wreszcie sam fakt, że jest to kolejna próba odtworzenia Międzymorza, w pierwszej kolejności jest wystarczającym dowodem na to, że jagiellońska koncepcja Piłsudskiego odgrywa kluczową rolę w dzisiejszej wielkiej strategii Polski.

Ogólnie rzecz biorąc, perspektywy Polski w kwestii skutecznego odtworzenia Międzymorza z marzeń Piłsudskiego są teraz większe niż kiedykolwiek w historii, choć wcale to nie oznacza, że zadanie będzie łatwe. Wręcz przeciwnie, ponieważ jest wiele onieśmielających wyzwań, których nie było ostatnim razem, kiedy próbowano to zrobić, takich na przykład jak próba wyrwania się z tej zmieniającej się geostrategicznej osi, chociaż technicznie pod butem obcej siły, w tym przypadku Brukseli (zarządzanej z tylnego fotela przez Berlin).
Polska będzie musiała kreatywnie wykorzystać własne prawo UE przeciwko niej, jednocześnie unikając nieostrożnego szowinizmu drażnienia czeskich, słowackich i litewskich sąsiadów, jeśli ma realną szansę na osiągnięcie swoich celów, ale jeśli zdoła to osiągnąć, kraj ponownie zajmie w historii miejsce jednego z Wielkich Mocarstw Europy.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.