Senator amerykański McCain papla o Rosji i Putinie, co mu ślina na język przyniesie. On może, bo on jest Amerykanin — jemu wszystko wolno. Ambasador Holandii na Węgrzech Gajus Scheltema papla o Orbanie, co mu silnia na język przyniesie. Jemu też wolno, bo paplanie w dyplomacji stało się regułą, szczególnie że za paplanie nie ponosi się żadnej odpowiedzialności. Można powiedzieć — paplać każdy może.
Paplacze w poczuciu bezkarności i przekonaniu o swojej wyjątkowości dają i dadzą nam w przyszłości jeszcze nie jeden przykład wykwitu swojej inteligencji, odwagi i bezkompromisowości. Bowiem bierność społeczeństw europejskich, ignorancja polityczna, przekonanie, że nieszczęścia zdarzają się innym, rozzuchwalają „wybrańców narodu” w każdym państwie.
W wojennej atmosferze, którą umiejętnie podgrzewają środki masowego przekazu, nie ma miejsca na rzetelną ocenę sytuacji. Codzienna porcja informacji musi być pełna Rosji i Putina, a ostatnio także Korei Północnej, tak aby słuchacze i widzowie wiedzieli, gdzie jest zagrożenie. Na czarną listę trafił także Orban, bo grzechem jest myśleć samodzielnie.
Nikt nawet nie zastanawia się nad tym, że demonizowana Rosja i wydumane zagrożenie z jej strony nie doprowadziło do śmierci żadnego Europejczyka, czego nie można powiedzieć o „gościach” zaproszonych przez europejską liderkę liderów Angelę Merkel. Także koreańskie rakiety nie poczyniły żadnych strat w ludziach, a to o tych zagrożeniach „bębnią” nam każdego dnia do ucha.
O ofiarach terroryzmu mówi się w kategoriach statystycznych bez definiowania, że są to efekty rzeczywistego zagrożenia. Sposoby zabijania Europejczyków stają się coraz bardziej proste i prymitywne, przez co lęki, jakie wzbudzają, stają się powszechne.
Terroryzm zwalcza się marszami milczenia i wyrazami współczucia dla rodzin ofiar, a środki budżetowe przeznacza się na zbrojenia w ramach przyszłej wojny z Rosją.
Terroryzm paraliżuje europejskie społeczeństwo i mnoży ofiary, ale zagrożenie jest bagatelizowane bądź przemilczane. Rosyjskie zagrożenie nie generuje ofiar, ale mówi się o nim więcej niż o ofiarach terroryzmu. Bać się rzeczywistego czy potencjalnego? Komu potrzebne jest takie „status quo” i kto na nim korzysta? Wielu zachodnioeuropejskich polityków wykazuje bojowość i odwagę, chowając się za murem swoich społeczeństw niczym za „żywymi tarczami”.
Tragedia ostatnich dni, której ofiarą padła młoda kobieta we Włoszech — Polka, choć narodowość w tym wypadku nie jest ważna – to przejaw tego, że rządy paplaczy, chroniąc samych siebie służbami państwowymi i agencjami ochroniarskim na koszt podatników, nie dostrzegają problemu, bo paplaczy ten problem nie dotyczy. Paplaczy chroni aparat państwowy, a społeczeństwo jest barykadą oddzielającą zboczeńców i zbrodniarzy od sprawców zagrożenia/paplaczy, którzy wolą dywagować o przyszłej wojnie z Rosją, z Chinami, z Koreą Północną, a tę trwającą na ulicach zostawiają ludowi, choć bliższe prawdy jest twierdzenie, że lud zostawiają na pastwę terroryzmu.
Poglądy autora mogą być niezgodne ze stanowiskiem redakcji.