„Dzisiaj duża część Ukrainy jest zintegrowana z amerykańskim imperium", ale Krym oraz część Donbasu nie stanowią jego części — zauważa dziennikarz. Tymczasem, już w czasie wydarzeń na Majdanie, który kosztował Zachód wiele miliardów dolarów, USA zacierały ręce na myśl, że w końcu wyprą Rosjan z Krymu, a na miejscu rosyjskiej floty rozmieszczą amerykańskie okręty.
Dlatego reakcja Amerykanów, a co za tym idzie Europejczyków, na krymskie referendum i powrót Krymu na łono Rosji była tak histeryczna — twierdzi austriacki dziennikarz. Moskwa zastąpiła drogę amerykańskim elitom, co wywołało wśród nich głębokie oburzenie — pisze publicysta.
Dla USA szczególnie ważne jest przy tym, by pokazać, że amerykańska baza wojenna na Ukrainie nie jest rezultatem ostatnich wydarzeń w Europie Wschodniej, lecz od dawna planowanym działaniem — podkreśla Marco Maier. Dlatego amerykański oficer zwrócił szczególną uwagę na to, że szereg projektów „od wielu lat czeka na realizację" i ich urzeczywistnienie jest „ważnym osiągnięciem Stanów Zjednoczonych".
Zdaniem autora materiału, cała operacja o nazwie „Ukraina" to nic innego jak szeroko zakrojony projekt skierowany przeciwko Rosji, przygotowywany przez wiele lat i wstępujący teraz w nową fazę. Ci jednak, którzy usiłują powiedzieć prawdę o tym, co się dzieje, są od razu piętnowani jako „rozumiejący Putina" albo „przeciwnicy Ameryki".