— Król Arabii Saudyjskiej wybiera się do Moskwy. Widzimy, że Arabia Saudyjska bardzo się zmieniła. Jak Pan uważa, czy wpłynie to na przebieg rozmów? W ciągu dziesięciu lat kraj zdołał się przecież zmienić.
— Król wybiera się do Rosji. Myślę, że wiele kwestii zostanie omówionych z prezydentem Putinem. Zmienia się nie tylko Królestwo. Zmienia się również Federacja Rosyjska. Nasze kraje wiele łączy. Mamy podobne problemy w sferze energetyki. Rynek ropy wywiera wpływ zarówno na Rosję, jak i na Arabię Saudyjską. Związane z tym są wspólne wysiłki na rzecz przywrócenia stabilności na rynku ropy. To zbliża Rosję i Arabię Saudyjską. Powinny nas też zbliżać wydarzenia na Bliskim Wschodzie. Widzimy rosnący wpływ Rosji na sytuację w Syrii. Arabia w równym stopniu zainteresowana jest sytuacją w Syrii, tym, żeby dać syryjskiemu narodowi pokój i stabilność. Na tej płaszczyźnie Arabia Saudyjska i Rosją mają również wiele wspólnego.
— Wszyscy mówią o Państwie Islamskim, o klęsce PI… Dlaczego w Pana mniemaniu poziom radykalizacji jest na tyle wysoki, że nawet my musimy rozmawiać z Arabią Saudyjską o wspólnej walce z terroryzmem? Co się dzieje?
- Ja ich nie nazywam Państwem Islamskim. Używam słowa „Fahesz". Brzmi jak „Daesh". „Fahesz" oznacza w języku arabskim „odrażający", dlatego że oni robią rzeczy odrażające. Oni nie są państwem i nie mają związku z islamem. Oni są odstępcami od wszystkiego, co klasyfikowane jest jako islamskie bądź jako państwo. To jedno. Druga rzecz: Fahesz, Al-Kaida i inne ugrupowania terrorystyczne są symptomem choroby, a nie samą chorobą. Choroba znajduje się w Damaszku, Bagdadzie, Sanie, Trypolisie — w stolicach tych państw narodowych, które stały się niestabilne.
— To, co widzimy w Europie i gdzie potrzebujemy jakiejś rady, pomocy, to terroryzm. Fahesz czy też Daesh dociera do Europy. Terroryści nie przyjeżdżają z Syrii, oni pojawiają się od wewnątrz. To ludzie stają się terrorystami. Wiem, że w 2002 roku przyjeżdżał Pan do Rosji, w czasie wojny czeczeńskiej. Powiedział Pan, że suwerenność Rosji jest nienaruszalna.
— Zdecydowanie.
— Nikt nie powinien zagrażać państwu. I powiedział Pan, że wszyscy ci terroryści powinni być pokonani. Teraz cała Europa jest zagrożona. Jak to zatrzymać. Nie widzimy szans.
- Myślę, że zdaniem europejskich państw jest znalezienie przyczyny, dla której ta młodzież, która urodziła się, wychowała i chodziła do szkoły w europejskich krajach, zwraca się ku tym kryminalnym strukturom, Fahesz, Al-Kaidzie itd. Ale powinny to być zbiorowe starania, a nie wysiłek jednego państwa. Jednym z największych błędów, nie tylko Europy, ale też całej wspólnoty międzynarodowej, jest to, jaki mają stosunek do terroryzmu, a dokładnie niedostateczna wymiana danymi wywiadowczymi.
Terroryści, czy to Fahesz, czy to Al-Kaida, komunikują się między sobą. Ci terroryści, którzy organizowali wybuchy w Paryżu, Nicei, Brukseli, Londynie, wszyscy oni utrzymują kontakty między sobą. A rządy nie utrzymują. Byłem na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa w lutym ubiegłego roku. I minister spraw wewnętrznych Niemiec przyznał, że wysiłki w zakresie współpracy i wymiany informacjami są niewystarczające w Europie. Niemcy, które są dzisiaj sercem Europy mówią, że ich współpraca z krajami Europy w kwestiach związanych z terroryzmem jest niedostateczna. To duży minus. To trzeba przezwyciężyć. Myślę, że jednym z tematów dialogu między Królem i Prezydentem Putinem jest to, jak poprawić wymianę informacji między Arabią Saudyjską i Rosją, a także jak zmusić globalny ośrodek antyterrorystyczny w ONZ do tego, by zaczął swoją pracę.