— Przyznam się, że nie jestem zapalonym czytelnikiem felietonów Pana redaktora Talagi, dlatego że nie jestem też wielkim fanem beletrystyki ani fantastyki naukowej tak niskich lotów. Czasem jednak zaglądam, gdyż pogoda ostatnio w Polsce nas nie rozpieszcza, orkany, huragany dorównują prawie bałaganowi w polskiej polityce, a czasem coś zabawnego przeczytać jednak trzeba.
Niedługo będzie 101 rocznica tego wydarzenia i mamy podobne deklaracje. Teraz Amerykanie opowiadają „Polska będzie mocarstwem tylko jeszcze jeden wysiłek, tylko jeszcze stwórzcie ogromne imperium militarne", wiadomo z kim trzeba będzie się zmierzyć i wiadomo z kim trzeba będzie sobie poradzić. Wtedy Polacy byli mądrzejsi, nie dali się oszukać Niemcom, nie poszli na wielką wyprawę przeciwko Rosjanom. Dzisiaj trochę pamięć o tamtych wydarzeniach w Polakach osłabła skoro dają się nabrać na takie proste opowieści.
Kiedy czytamy dokładnie felieton Pana Talagi to zwraca uwagę przedostatni akapit. Autor dywaguje jak to zbyt optymistycznie Amerykanie podchodzą do możliwości Polski, jak to wiele zostało do zrobienia, kończy jasnym: „Widać zatem, że mocarstwowość nie będzie możliwa bez wzmocnienia dzietności i polityki imigracyjnej zachęcającej do osiedlenia się w Polsce milionów pożądanych cudzoziemców, czyli bliskich nam kulturowo".
— Panie redaktorze, co według Talagi musiałoby się wydarzyć wokół Polki, by za trzy dekady Polska rozdawała karty w naszej części Europy i co w takim razie musiałoby się stać z Rosją i Niemcami?
— Pan redaktor Talaga, o ile mnie pamięć nie myli, jest kulturoznawcą, który ogromnie lubi żołnierzyki i to niestety czuje się w jego analizach, bo ani w nich kultury ani głębszej znajomości spraw wojskowych, ani tym bardziej jakiegoś zdrowego rozsądku. Przede wszystkim to jest brak podstawowej świadomości ekonomicznej, która determinuje warunki międzynarodowe Polski.
Co ciekawe analitykom opisującym takie wizje często się zmienia perspektywa czasowa. Friedman swoje wizje mocarstwowości Polski co jakiś czas koryguje wprzód, tzn. gdyby go czytać regularnie to okazałoby się, że już powinniśmy być tym nieprawdopodobnie wielkim mocarstwem. Trzy lata temu pisał, że będziemy nim za lat 20, dziś mówi, że będziemy nim za lat 30, czyli coś nawet ta jego wizyjność się zmienia.
A ja zadaje proste pytanie z kim ta nowa organizacja Europy Środkowej miałaby nastąpić? Jak ona miałaby wyglądać pod wielkimi hasłami antyrosyjskimi czy antyniemieckimi skoro za każdym razem władze w Warszawie otrzymują jasne informacje od potencjalnych partnerów w Europie?
Kiedy był teraz w Polsce prezydent Bułgarii Rumen Radew i spotkał się z prezydentem Dudą to o czym mówił? O krucjacie antyrosyjskiej? Nie. Mówił o tym, że należy natychmiast znieść sankcje przeciwko Rosji jako szkodliwe, nieskuteczne i psujące tylko sytuację ekonomiczną Środkowej Europy. Polskie media i publicyści pokroju Talagi nie zauważyli tych kilku słów prawdy, które powiedział nasz bułgarski gość, a one są powszechnie uznawane, bo tego samego zdania są przecież i Orban i Zeman i inni przywódcy Europy Środkowej.
Tylko Polacy dają się nabrać na wizję fałszywej mocarstwowości Trójmorza, Międzymorza. Przypomina to grafikę z czasów przyłączania Polski do NATO, pokazującą jak to polski osiołek będzie biegł za marchewką przywiązaną do kija i będzie biegł tak długo, aż nie zdechnie z głodu.