Strona ukraińska podziękowała Polsce jako „dobremu sąsiadowi i europejskiemu partnerowi za wspieranie Ukrainy w trudnym dla państwa okresie". Nic podobnego nie dzieje się ani w stosunku do Węgrów, których liczebność przewyższa liczebność Polaków w Polsce, ani w stosunku do Rosjan. Czy to oznacza, że Ukraina zamierza budować relacje z sąsiadami „z każdym z osobna"? Czy to oznacza, że Węgry spełnią swoją groźbę blokowania europejskich aspiracji Ukrainy?
Sputnik Polska zadał te pytania Gaborowi Stierowi, dyrektorowi redakcji zagranicznej węgierskiego konserwatywnego dziennika Magyar Nemzet.
— W ostatnim czasie Węgry zawiodły się na Ukrainie. Węgierskie społeczeństwo pamięta, ile uczyniło szerokich gestów wobec Ukrainy: przyjęliśmy ponad 2 tys. ukraińskich dzieci, które ucierpiały w czasie wojny. Węgry były jednym z pierwszych państw, które wsparły stowarzyszenie Ukrainy z UE i europejskie aspiracje Ukrainy. Węgry udzieliły wsparcia finansowego Zakarpaciu — pomagaliśmy węgierskim i ukraińskim nauczycielom. I po tym wszystkim Ukraina daje nam taki policzek.
Ukraińska prasa pisze o nas, że wypieramy biedną Ukrainę z Unii Europejskiej. To po prostu obraźliwe. Węgierskie społeczeństwo patrzy na Ukrainę z niedowierzaniem. Ostatni skandal znowu pokazał, że na Ukrainie króluje chaos i nieporządek.
— Przed sprawą ustawy oświatowej na Ukrainie polskie i węgierskie władze bardzo dobrze się rozumiały. Teraz my także w jakimś stopniu rozumiemy polskie stanowisko. Polska utrzymuje szczególne relacje z Ukrainą. Przez ostatnie dwa lata rząd PiS mocno krytykował Ukrainę w sprawach historycznych. Dlatego nie do końca rozumiemy, dlaczego teraz Polska zabiera głos tak nieśmiało. Być może jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest to, że polska mniejszość na Ukrainie jest lepiej zasymilowana, polska mniejszość na przykład nie ma uniwersytetu, dlatego ta ustawa dotknęła ją w mniejszym stopniu. Z tego powodu i z przyczyn politycznych Polska nieznacznie zareagowała na tę ustawę. Na Węgrzech głośno się o tym nie mówi. Natomiast Rumunia i Węgry, jakkolwiek paradoksalnie to brzmi, bardzo dobrze się rozumieją w tej kwestii. I teraz Rumunia głośno krytykuje tę ustawę.
— Na Ukrainie przebywa teraz z wizytą polska minister edukacji narodowej Anna Zaleska. Do końca tygodnia strony mają podpisać deklarację potwierdzające prawo Polaków do nauki w języku narodowym. Czy Węgry biorą pod uwagę takie rozwiązanie sporu?
Węgierskim władzom zarzuca się, że wszystko to jakoby z polecenia Moskwy. I to obraźliwe. Myślę, że po takim policzku — a pod adresem Budapesztu wybrzmiało niemało niepochlebnych słów — z Węgrami trudno będzie porozumieć się po dobroci. Byłoby rzeczą właściwą, gdyby kraje UE, których ta ustawa dotknęła, wystąpiły jednym frontem. Rada Europy już potępiła ustawę. Jeśli ustawę potępi też Komisja Wenecka, Kijów będzie musiał coś przedsięwziąć, znaleźć jakiś kompromis. Myślę, że można liczyć na to, że komisja nie poprze tej ustawy.
— Tak, Rada Najwyższa musiała przesłać ustawę do wglądu Komisji Weneckiej, ale jak może to wpłynąć na rozwiązanie danej kwestii — przecież Ukraina to nie członek UE?
— Jak Pan uważa, czy Węgry znajdą zrozumienie Rosji w danej kwestii?
— Nie należy bać się wstępowania z Rosją w dialog i wspólnej z Rosją opozycji na forum ONZ czy innych organizacji. Ta ustawa dotyczy Rosjan. Ustawa była skierowana w pierwszej kolejności przeciwko nim. To dyskryminacja rosyjskiej i rosyjskojęzycznej społeczności. Tak, Kijów będzie mówić: „Wszystko to „prorosyjski Budapeszt", to z polecenia Moskwy itd. A ja powiem, że należy występować jednym frontem.