Takie oświadczenie Departament Stanu wydał na swojej stronie internetowej w komunikacie wyjaśniającym, dlaczego Amerykanie nie powinni jeździć do Syrii.
„Jest to pierwsze oficjalne przyznanie Departamentu Stanu nie tylko obecności, a mianowicie, podkreślam, wykorzystania przez terrorystów «Dżabhat al-Nusry» broni chemicznej w tej części Syrii w celu dokonania aktów terrorystycznych, o czym my wielokrotnie ostrzegaliśmy i informowaliśmy na wszystkich poziomach” — powiedział Konaszenkow.
„Jednak Stany Zjednoczone uparcie oskarżały o niego siły rządowe. A terrorystów z «Dżabhat al-Nusry», którzy dokonali tego ataku terrorystycznego, Departament Stanu USA nazwał «umiarkowaną opozycją»” — dodał.
Konaszenkow podkreślił, że teraz „wszystko jest na swoim miejscy”: w Idlibie działa powiązana z „al-Kaidą” grupa „Dżabhat al-Nusra”, która „używa broni chemicznej przeciwko ludności cywilnej”.
„Nie wiadomo tylko, do czego Waszyngton potrzebował głośnego ataku drogimi pociskami manewrującymi «Tomahawk» na syryjską bazę lotniczą Shayrat. Można było przecież spalić dziesiątki milionów dolarów i z pożytkiem dla sprawy — zaatakować terrorystów «Dżabhat al-Nusry»” — dodał Konaszenkow.
Skomentował także oświadczenie Departamentu Stanu dotyczące «bombardowania» rosyjskiego lotnictwa miasta Idlib. Zauważył, że rosyjskie samoloty, w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych i koalicji, które starły Rakkę z powierzchni ziemi, nie atakują osad cywilnych.
„Tutaj Departamentu Stanu, delikatnie mówiąc, jest w błędzie i Amerykanie nie mają się czego obawiać” — podsumował.