„Dopiero co miał miejsce zamach na Igora Mosijczuka. Przy wyjściu z budynku stacji telewizyjnej „Espresso", gdy opuszczał budynek, doszło do kierowanej eksplozji. Igor Mosijczuk jest ranny" — czytamy w komunikacie służby prasowej opublikowanym na stronie deputowanego na Facebooku.
Jak powiedział doradca szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy Anton Geraszczenko, w wyniku eksplozji zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne, w tym Mosijczuk. Według innego doradcy ministra Zoriana Szkiriaka zginęła jedna osoba, a dwie zostały ranne. Obaj donoszą, że eksplodował zaparkowany motocykl. „Prawdopodobnie moc wybuchu wyniosła nie mniej niż jeden kilogram trotylu" — dodał Geraszczenko.
Jak poinformował lider Partii Radykalnej Ukrainy Ołeh Laszko, w szpitalu zmarła kolejna ofiara eksplozji — ochroniarz deputowanego. Laszko uważa, że przyczyną zamachu na jego kolegą z partii Mosijczuka była aktywność zawodowa i polityczna deputowanego. Zażądał od ukraińskich służb specjalnych starannego dochodzenia.
Sam Mosijczuk nazwał eksplozję zamachem, którego zleceniodawcy, według niego, „siedzą w Moskwie", a wykonawcy — w Kijowie.