Śledczy oceniają działania straży wojskowej i dowódców jednostki, a także „najeźdźców”, którzy postawili ogrodzenie na jej terytorium. Artykuł dotyczy naruszenia regulaminu straży wartowniczej przez osobę wchodzącą w skład straży. Rozpoczęło się postępowanie przygotowawcze. Prokuratura Wojskowa będzie monitorować postępy sprawy. Jednocześnie ukraińscy wojskowi i policja przedstawiają całkowicie odmienne wersje incydentu, do którego doszło w obiekcie wojskowym Odessy.
Przebieg wydarzeń
„O tych ludziach na razie nic nie wiadomo. Teraz miała miejsce rozmowa prawnika wojskowego służby, który powiedział, że ta organizacja nie ma żadnych dokumentów na jakiekolwiek działania na terenie tego obiektu” — wyjaśnił szef centrum prasowego dowództwa Sił Powietrznych armii Ukrainy Roman Jurczyło.
Powiedział również, że przejęcie zostało powstrzymane.
Захват воинской части в Одессе: застройщики и полицейские сговорились — спецкор https://t.co/LC5FDXKTcu #Спецкор pic.twitter.com/Imz4nZivEW
— Голос Столицы 106FM (@Golos106fm) 29 października 2017
„Na tym terytorium znajdują się obiekty wojskowe Sił Powietrznych, dlatego niewątpliwie będziemy go bronić” — powiedział Jurczyło.
Na miejscu pracują śledczy Prokuratury Wojskowej Garnizonu w Odessie oraz kierownictwo Prokuratury Wojskowej Regionu Południowego, a także policjanci, którzy zostali wezwani do utrzymania porządku podczas prac zgodnie z dostępnymi pozwoleniami.
Sprostowanie
Z kolei policja zaprzeczyła informacjom o próbie zajęcia.
Jak poinformował doradca szefa resortu w obwodzie odeskim Rusłan Forostiak na antenie kanału telewizyjnego „112 Ukraina”, poza granicami jednostki wojskowej prowadzone były prace budowlane. Uściślił, że na terytorium wojskowe nikt nie wszedł i że nie było żadnej konfrontacji.
Bezczynność służb bezpieczeństwa
Użytkownicy sieci społecznościowych po pojawieniu się pierwszych doniesień o incydencie oburzyli się bezczynnością wojskowych i organów ścigania.
Niektórzy zastanawiali się, dlaczego straż wartownicza nie otworzyła ognia i czy w ogóle była na miejscu.
„Gdzie byli wartownicy? Przeszli na stronę narodu, zapomnieli ich tam postawić i zapomnieli o nich na 3,5 roku?” — pyta Anna Nikolajewa.
„A wy co, jesteście zupełnie bezradni? Nie mogliście podnieść kilku Mi-24 i pogonić tych stworów przez pola? Albo przeprowadzić nagłe szkolenie antydywersyjne rezerwy? Hańba” — pisze Michaił Nik.
„Pełen absurd! Minister obrony powinien natychmiast podać się do dymisji lub prezydent!” — uważa Jurij Potemkin.
„To nie jest wojsko, a przedszkole” — dodał Aleksander Tkaczenko.
Kim są sprawcy?
„Działacz ruchu «Wolni ludzie» Todor Panowskij potwierdził informacje o tym, że ludzie w maskach byli członkami ATO, i zarzucił administracji centrum, że ta «napuszcza» członków ATO na wojskowych, dyskredytując tym samym siły zbrojne Ukrainy" — czytamy w komunikacie.
Według informacji mediów, wśród uczestników konfliktu byli również „przedstawiciele organizacji patriotycznych".
Zdaniem eksperta